– Badania toksykologiczne wykazały, że trzech mężczyzn, którzy w lutym br. zmarli nagle podczas domowej imprezy w Kwiatkowicach (Lubuskie), zażyło dopalacz o nazwie "Pink" – podał Roman Witkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie.
- Biegli toksykolodzy wskazali, że jedna z cech tego dopalacza (możliwe porażenie układu oddechowego) mogła przyczynić się do zgonu tych mężczyzn. W ich organizmach nie było znaczących ilości alkoholu - powiedział Witkowski.
Biegły z zakresu medycyny sadowej wydał końcową opinię na temat przyczyny śmierci w oparciu o wyniki badań toksykologicznych i wcześniej przeprowadzonych sekcji zwłok.
Tragedia miała miejsce w lutym tego roku. Mężczyźni w wieku 40, 35 i 29 lat spotkali się by uczcić urodziny jednego z nich. Żona jednego z nich, zaniepokojona brakiem odpowiedzi na próby kontaktu wróciła do domu. Zastała wówczas niedających oznak życia mężczyzn, po czym wezwała pogotowie.
Lekarz stwierdził trzy zgony. Czwarty, najmłodszy z nich, w stanie ciężkim przetransportowany został do szpitala. Rzecznik prokuratury stwierdził, że 29-latek wyszedł do domu, jednak jego stan psychiczny wciąż nie pozwala na przesłuchanie.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Gorzowie Wlkp. z art. 155. Kodeksu karnego, mówiącego o nieumyślnym spowodowaniu śmierci.
To substancja psychoaktywna działająca przeciwbólowo i euforycznie; mogąca powodować porażenie układu oddechowego. Może być zażywana w postaci proszku, w płynie lub w tabletkach.