"Darmowe" degustacje z rachunkiem, schowki na narty zamiast pokoi do wynajęcia, wyjazdy służbowe. Mimo zakazów podziemie usługowe kwitnie. Czy jednak na długo?
- W polskich górach w czasie świąt Bożego Narodzenia i ferii zimowych tłoczno nie będzie. Pojawić się mogą bowiem tylko jednodniowi turyści. Ograniczenia (nieoficjalnie) mają potrwać do 18 stycznia. Co bardziej zdesperowani przedsiębiorcy szukają sposobów, by przetrwać ten czas - zwraca uwagę dziennik "Rzeczpospolita".
Stoki narciarskie miały działać w zaostrzonym rygorze sanitarnym i faktycznie tak było, choć start sezonu narciarskiego media wskazywały na duży tłok. Zwrócił na to uwagę minister zdrowia Adam Niedzielski, który zapowiedział kontrole policji na stokach.
"Darmowe" degustacje
"Rzeczpospolita" wskazuje, że zamknięte od dwóch miesięcy branże gastronomiczna i turystyczna próbują również obejść przepisy.
- O jakimkolwiek poluzowaniu mogą marzyć dopiero po feriach. Restauratorzy organizują więc np. zamknięte szkolenia kulinarne czy „darmowe” degustacje. Te polegają na tym, że klient płaci rachunek dopiero w drzwiach, opuszczając lokal - by uniknąć spotkania z policją czy sanepidem. Niektórzy właściciele góralskich restauracji usytuowanych w okolicy stoków wprawdzie oferują na wynos kwaśnicę czy grzańca, ale nie zlikwidowali ław stojących na zewnątrz, by ułatwić klientom konsumpcję - pisze "Rz".
W odwiedzinach u "cioci"
Swoje sposoby mają też hotelarze, właściciele pensjonatów czy wynajmujący prywatne kwatery.
W kurortach narciarskich i nie tylko nie brakuje gości. Rząd zapowiada zmasowane kontrole obiektów noclegowych, a branża noclegowa wskazuje, że zamknięcie hoteli to absurd, bo zainteresowanie choćby krótkimi wyjazdami jest ogromne.
- Zamiast pokoi oferują "schowki na narty", w których można pilnować swego sprzętu także w nocy. Na internetowych forach można znaleźć wzór SMS-a, w którym rodzina zapowiada dawno niewidzianej "cioci" (np. właścicielce pensjonatu czy kwatery) odwiedziny. Oczywiście w celach towarzyskich czy rodzinnych, a nie na wypoczynek. Mianem "cioci" określa się u nas przecież nie tylko osobę spokrewnioną. Rośnie też grono członków klubów sportowych, bo ci podczas przygotowań do zawodów mogą się meldować w hotelach i pensjonatach - wskazano.
Obiad w Warsie
Restauracje są co prawda zamknięte, ale w pociągowym Warsie bez problemu można usiąść przy stoliku. Hotele nie przyjmują turystów, ale już hotelowe kasyna tak. Głównym wytrychem jest wyjątek zawarty w rozporządzeniu, w myśl którego hotele mogą przyjmować osoby znajdujące się w podróży służbowej (w tym wykonujące pracę zdalną). Rząd już zapowiedział, że ograniczy nawet takie formy wyjazdowe.
– Zwracam się z apelem do przedsiębiorców, aby przestrzegali przepisów. W innym wypadku muszą się liczyć nie tylko z mandatami, ale i zawieszeniem pomocy, która opiewa łącznie na ok. 40 mld zł – powiedział w poniedziałek wicepremier Jarosław Gowin.
Zagranica remedium na lockdown?
Hotelarze wskazują na to, że zamknięcie obiektów noclegowych w sytuacji, gdy otwarte są np., centra handlowe nie ma sensu. Zaznaczają, że klienci, którzy nie będą mogli wyjechać na wypoczynek w Polsce i tak wyjadą zagranicę.
– Niemożność skorzystania legalnie z wypoczynku w kraju popchnie Polaków do wyjazdów zagranicznych i przyczyni się do zwiększenia szarej strefy – pisze w liście do premiera serwis Noclegowo.pl.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Lisiecki: Płacenie imigrantom za opuszczenie kraju to kompletnie błędna droga
Niesiołowski kolejny raz obraża: „Sutryk mało istotny, czas rozliczyć pisowskie kreatury”
Kałużny: Unia Europejska od kilku lat mówi, że wszyscy muszą przyjąć imigrantów
Trzecia Droga się rozpadnie? Hołownia ma być głównym winowajcą