Wróblewski: Amerykańskie wojska w Polsce to nasza polisa ubezpieczeniowa
Gościem red. Aleksandra Wierzejskiego w programie "Republika po południu" był amerykanista, politolog z Uczelni Łazarskiego, Artur Wróblewski. – Dwóm stronom zależy na naszym niepowodzeniu: Niemcom i Rosji. Ci drudzy boją się, że w Polsce pojawi się poważna infrastruktura, staniemy się potęgą na arenie międzynarodowej – mówił o nastrojach naszych sąsiadów po deklaracji budowy CPK.
Dziś w Warszawie odbywa się szczyt tzw. Bukareszteńskiej Dziewiątki, podczas którego przywódcy państw wschodniej flanki NATO przyjęli wspólną deklarację. Ma ona być wkładem regionu do postanowień lipcowego szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Brukseli.
– Napotkałem dziś policjantów kierujących ruchem. Stanu wojennego jeszcze nie ma, jednak wielu to zwiastuje – rozpoczął nieco prześmiewczo. – Dziś stolicę Polski nawiedziła dziewiątka bukaresztańska. To grupa inicjatywna, która uformowała się w 2014 roku, po aneksji Krymu i części Ukrainy. W 2015 roku, mieliśmy pierwsze spotkanie najwyższej rangi. Dziś w Warszawie gościmy prezydentów tych państw. Pamiętajmy, że przez pojęcie bezpieczeństwa, rozumiemy poszczególne elementy, tj. cybernetyczne, ekologiczne. W tradycyjnym sensie, interesuje nas przede wszystkim bezpieczeństwo wojskowe – tłumaczył obecność liderów z regionu w stolicy Polski.
Bruksela wątpliwym gwarantem bezpieczeństwa państwa
– Nie zrobimy tego również w placówkach NATO. Musimy na miejscu pomagać sobie nawzajem. Dziś sami zabiegamy o nasze bezpieczeństwo, chuchamy na wywalczoną niepodległość. To, że chcemy budować Centralny Port Komunikacyjny pokazuje, że jesteśmy mądrzy przed szkodą. Panują opinie, że format bukaresztański rozbija Unię Europejską. To właśnie oni proponują nam PESCO. Dostrzegam tutaj pewną rozbieżność – tłumaczył absurd działań unijnych elit.
Istota CPK
– Żeby mieć amerykańskie oddziały, potrzebujemy takiego miejsca (przyp. red. Centralnego Portu Komunikacyjnego). Najpierw próbowano bojkotować ten pomysł. Dwóm stronom zależy na naszym niepowodzeniu: Niemcom i Rosji. Ci drudzy boją się, że w Polsce pojawi się poważna infrastruktura, staniemy się potęgą na arenie międzynarodowej – tłumaczył politolog.
Amerykańska obecność w Polsce
– Kilka miliardów złotych na sfinansowanie obecności amerykańskich oddziałów w Polsce to znakomity interes. Wydajemy ok. 10 mld dolarów na armię rocznie. To oczywiście mało w porównaniu do USA, przy ich 666 miliardach. Współfinansowanie ich obecności jest opłacaniem spokojnego snu Polaków. To nic innego jak polisa ubezpieczeniowa – podsumował Artur Wróblewski z Uczelni Łazarskiego.