– Chodziło o bieżący interes Krajowej Rady Sądownictwa. Ta sytuacja z odrzuceniem 265 asesorów była podyktowana tylko i wyłącznie względami politycznymi. Pod względem prawnych nie było żadnych braków w kandydaturach – powiedział podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, Michał Woś, który był dzisiaj gościem programu "Wolne głosy wieczorem" w Telewizji Republika. Program poprowadził Ryszard Gromadzki.
– Jest dużo do zrobienia, ale wiele zostało zrobione. My reformujemy wymiar sprawiedliwości krok po kroku od samego początku. Bardzo wiele sfer zostało uzdrowionych. Żadne dziecko nie zostanie zabranie nikomu z powodu biedy. To zmieniliśmy w pierwszych 100 dniach rządów. Z tym jest koniec. Wprowadziliśmy pracę dla więźniów, przeprowadziliśmy reformę komorniczą. Nadzór nad komornikami jest skuteczny. O ponad 50 proc. wzrosła liczba pracujących więźniów. Jesteśmy w czołówce Europie, podatnik nie dokłada ani złotówki. To cały szereg drobnych reform. My chcemy zmieniać Polskę na lepsze. To były bardzo dobre 2 lata w wymiarze sprawiedliwości. Brakuje kropki nad i - reformy Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa – podkreślił podsekretarz stanu.
"KRS jest jak silnik w samochodzie"
– Często porównujemy KRS do silniku w samochodzie - wszyscy widzimy karoserię, ale to silnik jest najważniejszy - Krajowa Rada Sądownictwa jest takim silnikiem w sądownictwie. To Krajowa Rada Sądownictwa decyduje o obsadzeniu miejsc. To organ kluczowy, aby przerwać korporacyjne myślenie sędziów, aby przerwać to poczucie bezkarności sędziów. Głęboka reforma wymiaru sprawiedliwości musi doprowadzić do tego, ze skończymy z bezkarnością sędziów i do tego, że odejdziemy od korporacyjnego wyboru - bo teraz sędziowie sami siebie wybierają. Reforma jest potrzebna. Często powtarzamy, że ryba psuje się od głowy – stwierdził Michał Woś.
– Zgodziliśmy się na 3/5 Prezydenta. Tylko co jeśli nie będzie tej większości? Doszło do pewnego porozumienia jak ma wyglądać drugi krok. Został zaproponowany pewien mechanizm - żeby w drugim kroku sędziowie byli wybierani większością głosów za pomocą koszyka – podkreślił podsekretarz stanu.
"Gdyby nie lipcowe decyzje Prezydenta Andrzeja Dudy to do sytuacji z asesorami by nie doszło"
– Żeby wprowadzić reformę wymiaru sprawiedliwości to musieliśmy nabrać przekonania, że zmiany będą konieczne. Nie wszystkie propozycje Prezydenta były takimi, które nam się podobały. Zostały uzgodnione newralgiczne kwestie. Gdyby nie lipcowe decyzje Prezydenta Andrzeja Dudy to do sytuacji z asesorami by nie doszło. Asesorzy są bardzo potrzebni, to młodzi ludzie z bardzo dużym wykształceniem. Każdy kto mówi, że są to ludzie Ziobry kłamie i manipuluje. Minister Ziobro podkreślał, że asesorzy mają być sędziami i muszę być niezależni – powiedział gość programu.
"Wymiar sprawiedliwości wymaga daleko idących zmian"
– To nie jest tak, że weźmiemy czarodziejską różdżkę i wszystko zostanie zmienione. To jest proces. To jest bardzo newralgiczna struktura państwa. My dajemy gigantyczną władzę w ręce sędziów. Nie możemy wylać dziecka z kąpielą - reformujemy krok po kroku. Teraz to komputer będzie decydował czy dana sprawa trafi do sędziego. Wymiar sprawiedliwości wymaga daleko idących zmian, ale także bardzo przemyślanych – zaznaczył podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.