- W moim przekonaniu dobre dla naszego bezpieczeństwa jest to, że Trump chce dogadać się z Rosją. Mamy za sobą 200 lat, w których łącznie tylko przez ponad 40 cieszymy się różnie pojętą suwerennością. Musimy jako państwo okrzepnąć, nie potrzebujemy wstrząsów i ponownego pójścia na wojnę. Te deklaracje Trumpa są dobre, natomiast jest tak, że Grupa Wyszehradzka rozmawia z Putinem, że Niemcy rozmawiają – a rozmawiają intensywnie, także o naszych interesach dotyczących energetyki – z Putinem, że Trump rozmawia z Putinem, a my stajemy na kursie jednoznacznie antyrosyjskim - mówił dziś w programie "W punkt" prezes Ruchu Narodowego, poseł Robert Winnicki.
- Ze znacznie większą rezerwą patrzymy na retorykę, która towarzyszy przyjazdowi do Polski amerykańskich żołnierzy. Jeśli cały czas słyszymy o tym, że wojska amerykańskie gwarantują nam bezpieczeństwo i że wreszcie Polska jest bezpieczna, bo są tu wojska amerykańskie, to jaka jest konkluzja? Gdy nie będzie wojsk amerykańskich ogłosimy, że Polska bezpieczną już nie jest? To jest pierwsza sprawa, a po drugie niesmaczne są deklaracje i zachwyty. Faktem jest to, niewymagającym uzasadnienia, że jest to najsilniejsza armia świata, ale po co najważniejsze osoby w państwie mówią o najwspanialszej, najpiękniejszej armii itp. Obok stali w Żaganiu polscy żołnierze - to tysiąc lat tradycji bardzo ofiarnego wojska z pięknymi, chlubnymi kartami. Po co takie czołobitne deklaracje? Ja to, niestety, rozumiem, ale to „zamienił stryjek za siekierkę kijek” - znowu jesteśmy czyimś wasalem i jeszcze sami to podkreślamy. To jest bardzo złe, bo to manifestacja słabości. Słabo mi się robi, gdy słyszę polskich generałów, którzy na każde pytanie o siłę polskiej armii odpowiadają „bo NATO...”. Nie jesteśmy państwem 2-milionowym, leżącym gdzieś na skraju, które nie byłoby w stanie być państwem, które może samodzielnie odpowiadać na różne zagrożenia – powiedział Robert Winnicki.
- W I RP sprowadzano wojska i wchodzono w sojusze, ale na okoliczność wojny, a nie pokoju. Zwróćmy na to uwagę, że w naszym interesie – i tu niezgoda ze sporą częścią polityków partii rządzącej – nie jest eskalowanie sytuacji w Europie Środkowo-Wschodniej. My jesteśmy w strefie, gdzie interesy Rosji i Zachodu się krzyżują i nie jest w naszym interesie eskalowanie napięcia. Jeśli Zachód to samochód, a my jedziemy na zderzaku, to nie nawołujmy do rozpędzania tego samochodu – dodał poseł.
- W moim przekonaniu dobre dla naszego bezpieczeństwa jest to, że Trump chce dogadać się z Rosją. Mamy za sobą 200 lat, w których łącznie tylko przez ponad 40 cieszymy się różnie pojętą suwerennością. Musimy jako państwo okrzepnąć, nie potrzebujemy wstrząsów i ponownego pójścia na wojnę. Te deklaracje Trumpa są dobre, natomiast jest tak, że Grupa Wyszehradzka rozmawia z Putinem, że Niemcy rozmawiają – a rozmawiają intensywnie, także o naszych interesach dotyczących energetyki – z Putinem, że Trump rozmawia z Putinem, a my stajemy na kursie jednoznacznie antyrosyjskim. Trump prowadzi rozgrywkę, on wypowiada się z życzliwością w stosunku do Moskwy, a jego nominat na sekretarza stanu robi to o wiele ostrzej. Jest w tym element nieprzewidywalności i z perspektywy gry dyplomatycznej jest to dobre, bo trudno dobrać element strategii. Jeśli państwo jest absolutnie zdefiniowane, a my tak jesteśmy zdefiniowani w polityce względem Rosji, to deklarujemy, że niczym nikogo nie zaskoczymy – stwierdził lider Ruchu Narodowego.