Wildstein: Z Markiem Nowakowskim zrobiono to samo, co z Herbertem
Obecny podział kulturowo-polityczny jest tak głęboki, że na wczorajszym pogrzebie Marka Nowakowskiego nie było nikogo z tzw. estabilishmentu. To smutne. Zmarginalizowano go tak samo jak Zbigniewa Herberta - mówił w "Chłodnym okiem" Bronisław Wildstein.
Wczoraj po raz ostatni pożegnaliśmy wspaniałego pisarza, scenarzystę i publicystę "Gazety Polskiej Codziennie" Marka Nowakowskiego. Uroczystości żałobne rozpoczęły się w kościele św. Karola Boromeusza, po czym trumna z ciałem pisarza została złożona w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.
- Byłem wczoraj na tym pogrzebie. Podział kulturowo-polityczny społeczeństwa jest tak głęboki, że nie było tam nikogo z tej tzw. drugiej strony, z estabilishmentu - powiedział redaktor naczelny Telewizji Republika.
Zdaniem Wildsteina sytuacja związana z osobą zmarłego pisarza łudząco przypomina tę, która u schyłku życia spotkała Zbigniewa Herberta. - Z Herbertem zrobiono coś, co wydawało się niemożliwe - zmarginalizowano go - podkreślił przypominając jak wmawiano nam, że twórczość z ostatnich lat jego życia nie jest już godna jakiejkolwiek uwagi, że nie równa się wcześniejszej.
- Natomiast po jego śmierci zaakceptowano go od nowa - zauważył. - Choć nie do końca. Kiedy przyglądano się jego rozważaniom politycznym znów "okazywało się", że nie był do końca zrównoważony - tłumaczył.
Wildstein podkreślił jak symbliczne było odnotowanie śmierci Nowakowskiego przez "Gazetę Wyborczą" na "nastej" stronie. - Sfera kulturowa powinna łączyć. To smutne, że mamy w niej tak ogromny podział - skwitował.
CZYTAJ TAKŻE: