W wtorek wieczorem zapadła decyzja o terminie przedterminowych wyborów w Wielkiej Brytanii. Posłowie zadecydowali, że Brytyjczycy pójdą do urn 12 grudnia.
Projekt ustawy zgłoszony przez Borisa Johnsona o przeprowadzeniu przedterminowych wyborów poparło 438 posłów, przeciwnych było zaledwie 20. Teraz ustawa zostanie skierowana do Izby Lordów, ale wtorkowe głosowanie w praktyce przesądza o dacie wyborów. Wcześniej posłowie odrzucili poprawkę opozycyjnej Partii Pracy przyspieszającą proponowaną datę wyborów o trzy dni.
Poprzednio trzykrotne próby uzyskania zgody parlamentu na nowe wybory zakończyły się niepowodzeniem. Johnson po raz ostatni zgłaszał wniosek o skrócenie kadencji w poniedziałek wieczorem, ale wówczas poparcie dla niego nie zbliżyło się nawet do wymaganej większości dwóch trzecich.
– Klimat niepewności podkopuje zaufanie do polityki. Powstrzymuje ludzi przed podejmowaniem ważnych, codziennych decyzji. Wyniki brytyjskiej gospodarki są szczerze mówiąc cudem, biorąc pod uwagę zastój w parlamencie – mówił Johnson, przekonując w czasie debaty nad ustawą do poparcia wcześniejszych wyborów.
Zarzucił też opozycji, że wszelkimi sposobami próbuje zatrzymać wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskie:
– Oni nie chcą doprowadzić do brexitu 31 października, 30 listopada czy nawet 31 stycznia. Oni po prostu chcą go odłożyć na zawsze, do 12 nigdy – ocenił.
Pewnym paradoksem jest to, że w głosowaniu, w którym potrzeba było zwykłej większości, zgłoszony przez rząd projekt ustawy uzyskał poparcie nawet więcej niż dwóch trzecich całkowitej liczby posłów.
Symboliczna data
Grudniowe wybory w Wielkiej Brytanii będą pierwszymi przeprowadzonymi w tym miesiącu od 1923 r. Przyjęta przez Izbę Gmin data oznaczać będzie, że ostatnim dniem obecnej kadencji będzie 5 listopada, kiedy zbiegiem okoliczności obchodzony jest dzień Guya Fawkesa, upamiętniający nieudaną próbę wysadzenia w powietrze parlamentu w 1605 r.
Obecne sondaże wskazują na wygraną Partii Konserwatywnej.