20,7 mln opakowań antydepresantów na receptę kupiliśmy już w tym roku. To ponad milion więcej niż rok wcześniej. O połowę wzrosła też liczba dni na L4 z powodu zaburzeń psychicznych - pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita".
Jak podaje poniedziałkowa "Rzeczpospolita", jeszcze przed jesiennym atakiem koronawirusa prawie czterech na dziesięciu Polaków oceniało, że wybuch pandemii i związany z nim lockdown odbił się na ich psychice. Niemal co trzeci z 1,5 tys. pracowników objętych sierpniowym sondażem Koalicji Bezpieczni w Pracy dostrzegał u siebie lęki, zaburzenia nastroju, a co czwarty – zaburzenia snu.
"Rz" informuje, że zły stan psychiczny i nasilające się obawy Polaków o przyszłość pokazuje też najnowszy wskaźnik koniunktury gospodarczej ESI, którym Komisja Europejska mierzy nastroje przedsiębiorstw (a konkretnie ich menedżerów) i konsumentów. "W listopadzie ESI dla Polski spadł aż o 9,5 pkt – najbardziej w Europie i przy 70,1 pkt był jednym z najgorszych wyników w Unii" - pisze gazeta.
Dodaje, że z badania Human Power wynika, że ponad połowa pracowników sięga w takich sytuacjach po alkohol, a 87 proc. po środki uspokajające. "Potwierdzają to udostępnione "Rzeczpospolitej" dane firmy badawczej Iqvia. Jak z nich wynika, szybko rosnące w ostatnich latach zakupy leków antydepresyjnych i stabilizujących nastrój, w tym roku jeszcze przyspieszyły. Od stycznia do października apteki kupiły 20,7 mln opakowań tych leków dostępnych na receptę, o ponad 1,1 mln więcej niż rok wcześniej. Jednak to tylko część rynku, bo Polacy garściami łykają też leki bez recepty i suplementy" - czytamy w "Rz".
Jak podano, z opublikowanej przed kilkoma dniami analizy łódzkiego NFZ wynika, że po wybuchu pandemii masowo zaczęliśmy kupować środki mające wzmocnić odporność, jak również leki bez recepty na wyciszenie, uspokojenie i suplementy diety, które ułatwiają zasypianie.