W Gdańskim Sądzie Okręgowym zapadł dziś wyrok, który zobowiązuje Lecha Wałęsę do przeprosin Henryka Jagielskiego. Współorganizator strajku w grudniu 1970 roku pozwał byłego prezydenta o naruszenie dóbr osobistych. Dwa lata temu, podczas konferencji naukowej zorganizowanej przez Instytut Pamięci Narodowej, Lech Wałęsa zarzucił Henrykowi Jagielskiemu współpracę z SB i pobicie kolegi z pracy.
Wyrok w tej sprawie zapadł dwa lata po rozpoczęciu procesu sądowego. Zobowiązuje Lecha Wałęsę do złożenia, na ręce Henryka Jagielskiego, oświadczenie o treści: "Przepraszam pana Henryka Jagielskiego za bezprawne pomówienie go w dniu 20 stycznia 2017 roku podczas konferencji naukowej organizowanej przez IPN o to, że dopuścił się pobicia stoczniowca oraz że był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa".
Sędzia Piotr Kowalski, w uzasadnieniu wyroku, podał, że Lech Wałęsa miał prawo bronić swojego dobrego imienia, jednak nie powinien przy tym naruszać dóbr osobistych osób trzecich.
Były prezydent musi również zapłacić Jagielskiemu 15 tys. zł.
Henryk Jagielski, po opuszczeniu sali rozpraw, stwierdził, że do honoru i pieniędzy przykłada najmniejszą wagę. – Najważniejsza jest dla mnie prawda - mówił.
Lech Wałęsa nie był obecny podczas ogłoszenia wyroku. Jego obrońca w żaden sposób nie skomentował werdyktu.