– Nie, nie zdążę. Program mam tak ustawiony, że ta wielka przyjemność nie dla mnie – mówił o możliwości wzięcia udziału w mszy z okazji 1050. rocznicy Chrztu Polski z papieżem Franciszkiem były prezydent. Lech Wałęsa skrytykował też w rozmowie z dziennikarzem RMF FM polskie władze, które jego zdaniem "nie dbają o sprawy polskie".
– Nie, nie zdążę. Program mam tak ustawiony, że ta wielka przyjemność nie dla mnie – powiedział Wałęsa, pytany przez dziennikarza czy zamierza pojawić się na uroczystej mszy świętej w Częstochowie, z udziałem papieża Franciszka.
Były prezydent już wcześniej informował, że nie skorzysta z zaproszenia prezydenta oraz biskupa Artur G. Miziński, w imieniu Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. – Jestem tam mniej mile widziany – mówił Wałęsa, stwierdzając, że ponadto zaproszenie wysłane zostało za późno.
Polityk dodał też, że dzisiejszej mszy "nigdy by nie było, gdyby nie polskie solidarnościowe zwycięstwo" i "o tym zapominają też ci, którzy nie byliby na swoich dzisiejszych stanowiskach (...) gdyby nie piękne, polskie solidarnościowe zwycięstwo".
– Nie wiem, czy pan zauważył, że nie padło ani raz słowo Solidarność. Z żadnej ze stron Jak można młodzież wychowywać, pomijając, nie zauważając największego moralnego zwycięstwa polskiej Solidarności. I to jest wychowanie młodzieży? –zwrócił się Wałęsa do dziennikarza.
Krytyczne słowa nie zatrzymały się jednak tylko na polskich władzach. Lech Wałęsa stwierdził też, że "ma pretensje" do prezydenta Stanów Zjednoczonych, ponieważ "liczył na to, że jednak dobrze poporwadzi w nowych warunkacj świat" i "poprawi te elementy, które trzeba poprawić".
CZYTAJ WIĘCEJ:
Wałęsa nie spotka się z Ojcem Świętym. "Nie mogę zmienić kalendarza"