To wszystko już było. Było za komuny. Teraz wróciło. Zapewnianie, że władza nie walczy z religią, a tylko z "rozpolitykowaną, reakcyjną częścią kleru". Oskarżanie hierarchii kościelnej, a głównie biskupów, o działania antypaństwowe i antyrządowe. Traktowanie każdego sprzeciwu wierzących, jako dowodu ich zmanipulowania przez duchownych... Listę przykładów, dzięki działaniom "ministry" Barbary Nowackiej, można ciągnąć długo.
Oddelegowana najwyraźniej na front walki ideologicznej szefowa resortu oświaty dokonuje od początku swojej kariery w MEN swoistej, by pozostać w stalinowskim slangu, "pierekowki dusz". Obcięcie podstawy programowej o 20 proc., ocenzurowanie listy lektur, ograniczanie nauki historii, to tylko niektóre z przykładów realizowanej obecnie "polityki oświatowej".
Ważnym elementem tych działań jest ograniczanie lekcji religii, co, zdaniem sporej liczby katolików, prowadzić ma docelowo do usunięcia jej ze szkół.
Sprowadzenie liczby godzin katechezy do jednej w tygodniu i kuriozalna zapowiedź łączenia klas akurat na tym przedmiocie, spowodowała protesty ludzi wierzących, w tym m. in. rodziców uczniów. Obywatelski sprzeciw spotkał się ze zdecydowanym potępieniem "ministry".
"To, co dzisiaj obserwujemy, czyli protesty, akcje mediów katolickich, skierowanie skargi do Sądu Najwyższego, kazania o katechezie - to nic innego jak próba pokazania, kto rządzi w edukacji: Kościół czy MEN", mówiła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Nowacka.
Konflikt, zdaniem nadzorczyni polskiej oświaty, został wywołany przez biskupów i jest, przynajmniej według Nowackiej, "reakcją na kolejne plany rządu związane z rozdziałem państwa od Kościoła". Jak podkreśliła "ministra", "po latach, kiedy biskupi dyktowali rządowi PiS, co ma robić, a ten spełniał wszystkie prośby Kościoła, Episkopat nie jest w stanie pogodzić się ze zmianą władzy. Dlatego - przy tak błahej sprawie - zdecydowali się na próbę sił. To kler, a nie kierownictwo ministerstwa eskaluje konflikt. Rząd nie wycofa się ze zmian, które zakładają poprawę komfortu pracy uczniów w szkołach", stwierdziła Nowacka.
Źródło: GW, o2