Podczas lekcji w szkole w Suchowoli (Lubelskie) zapalił się plecak. Według ustaleń wybuchł telefon komórkowy znajdujący się w środku. Nauczyciel zdążył ewakuować uczniów z sali i zaczął gasić pożar. Nikt nie ucierpiał.
Mł. bryg. Marcin Żulewski z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Zamościu przyznał, że po raz pierwszy zetknął się z taką interwencją podczas jego 20-letniej służby. „Do tej pory mieliśmy jedynie przypadek zapalenia się hulajnogi elektrycznej na klatce schodowej, do którego doszło w wyniku wybuchu akumulatora” – przekazał.
Zapytany, jak zachować się w tego typu sytuacji, na przykład w bloku poradził, aby powiadomić sąsiadów o zagrożeniu, wyjść na zewnątrz i zadzwonić po służby ratownicze. „Samemu lepiej nie podejmować próby gaszenia chyba, że mamy w zasięgu gaśnicę. Dla własnego bezpieczeństwa nie należy używać wody, bo w przypadku urządzeń elektrycznych może dojść do porażenia prądem” – ostrzegł strażak.
W szkole podstawowej w Suchowoli doszło prawdopodobnie do wybuchu baterii telefonu komórkowego znajdującego się w plecaku ucznia. „Na szczęście nikomu nic się nie stało. Po dojeździe pierwszego zastępu z OSP w Suchowoli stwierdzono, że w jednej z sal dydaktycznych, podczas prowadzenia zajęć zapaleniu uległ telefon znajdujący się plecaku jednego z uczniów. Plecak znajdował się w rogu sali, telefon nie był podłączony do ładowarki” – sprecyzowano w komunikacie Komendy Miejskiej PSP w Zamościu.
Nauczyciel wyjaśnił, że w wyniku eksplozji plecak został odrzucony. Przed przybyciem zastępów ewakuował z sali wszystkich uczniów i przystąpił do ugaszenia pożaru, a następnie wyniósł plecak z zawartością poza teren budynku. „Działania straży pożarnych polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, oddymieniu pomieszczenia, w którym miał miejsce pożar oraz na pomiarze na zawartość tlenku węgla” - podali strażacy. Wstępne straty oszacowano na 1 tys. zł.