W Wesołej niewesoło. Trzaskowski kontra ludzie. Wyciął 40 drzew [wideo]
Jaki prezydent, takie decyzje. Jaka partia takie podejście. Wiceszef Platformy Obywatelskiej z obywatelskością nie ma niestety nic wspólnego. Gęba wypchana frazesami to u niego chleb powszedni. Swoją postawą wobec mieszkańców stolicy każdego dnia udowadnia, że to nie tylko mierny urzędnik. To przede wszystkim ignorant. Człowiek aspirujący podczas ostatnich wyborów prezydenckich na najwyższy urząd w państwie obszedł się ze zwykłymi ludźmi jak ze śmieciami. Najpierw obiecał wsparcie, by za chwilę perfidnie ich oszukać.
Prezydent Warszawy w środę wieczorem na spotkaniu z mieszkańcami Wesołej obiecał, że lokalne dęby - Miłosz i Malwa - zostaną uratowane. Ale obrońcy przyrody i tak byli rozgoryczeni, bo w przeddzień wizyty Rafała Trzaskowskiego w tej dzielnicy wycięto 42 drzewa.
W najmłodszej warszawskiej dzielnicy obrońcy przyrody przywitali prezydenta Warszawy hasłami i plakatami w obronie lokalnych drzew. W szczególności chodziło im o dęby - Miłosza i Malwę - które już stały się nieformalnymi symbolami dzielnicy, a którym ze względu na przebudowę skrzyżowania groziła wycinka.
Aktywiści z grupy "Stara Miłosna dla drzew" byli w bojowych nastrojach. Przygotowali nawet specjalny hymn i przynieśli instrumenty muzyczne, by sobie akompaniować.
"Na spotkaniu są mieszkańcy, którzy walczą o dęby, więc miejmy to już odhaczone: dęby zostaną uratowane", zapowiedział prezydent Trzaskowski, gdy tylko wszedł do auli szkoły podstawowej przy Klimatycznej. Tłumaczył, że spędził wraz ze współpracownikami i władzami dzielnicy część popołudnia na szukaniu rozwiązania, dzięki któremu można by ocalić drzewa i jednocześnie zapewnić bezpieczeństwo na skrzyżowaniu. Mimo to zaprotestował, gdy aktywiści chcieli wykonać swój hymn i prosił by "nie robić koncertu".
Mieszkańcy - mimo prezydenckiej obietnicy w sprawie dębów - byli rozgoryczeni.
"W przeddzień tego spotkania wycięto drzewa na mojej ulicy", mówiła jedna z kobiet. Według niej piły dosięgły w tym tygodniu 42 drzew.
Małgorzata Olejniczak z grupy "Stara Miłosna dla drzew" tłumaczyła, że to łamanie konstytucji, cytując stosowny ustęp ustawy zasadniczej, który zobowiązuje władze publiczne do troski o środowisko. Zaniepokojenie aktywistów wzbudziły m.in. plany zabudowy działek leśnych, planowane tam duże osiedla i przygotowywana przez miasto infrastruktura, mająca ułatwić takie inwestycje, np. szerokie drogi kończące się w lesie.
Słowa, słowa, słowa...
"Zrobimy wszystko, by utrzymać zielony i wyjątkowy charakter dzielnicy", zadeklarował Trzaskowski. Dodał jednak, że jego zadaniem jest szukanie kompromisu między interesami różnych grup, także osób, które chcą się na swoich działkach budować.