Tę decyzję zachowali sobie na okres powyborczy. Rada Unii Europejskiej przyjęła dzisiaj rozporządzenie "o ochronie zasobów przyrodniczych" (NRL). Dla polskich rolników oznaczać ono będzie drastyczne ograniczenie powierzchni do produkcji żywności - o około 400 tys. hektarów, co odpowiada obszarowi równemu areałowi 36 tys. gospodarstw rolnych w naszym kraju! Co stanie się z tą ziemią? Znajdzie się pod wodą! A my wszyscy, w bonusie, cieszyć będziemy się w uśmiechniętej Polsce z galopujących cen żywności!
"Kolejna zła informacja dla Polski i naszych rolników. To bardzo niebezpieczna decyzja, którą europejskie elity zostawiły na po wyborach, bo wystraszyły się reakcji ludzi", czytamy na profilu społecznościowym byłego premiera Mateusza Morawieckiego, którego zdaniem dokument unijnych eurokratów zamiast "O ochronie zasobów przyrodniczych" powinien być nazywany "rozporządzeniem o zalewaniu pól uprawnych".
Morawiecki przypomniał, że to właśnie przeciwko temu rozwiązaniu protestowały setki tysięcy rolników w całej UE i zarzucił ekipie Tuska, że nie potrafiła zablokować jednego z najbardziej niebezpiecznych dla Polski elementów Europejskiego Zielonego Ładu.
"Co mówi rozporządzenie o odbudowie zasobów przyrodniczych (NRL)?
– uderza w polskich rolników;
– zmusza do zalewania części pól rolnych i odtwarzania torfowisk;
– 30% z nich ma zostać osuszone w ciągu 5 najbliższych lat. To jest 60-100 tys. ha ziemi rolnej i zagrożenie likwidacją dla tysięcy gospodarstw. To obszar ziemi, jaką na osuszonych torfowiskach ma cały Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa!
– w dokumencie brak mowy o jakimkolwiek wsparciu dla rolników, którzy będą ofiarami tego rozporządzenia", czytamy we wpisie Mateusza Morawieckiego.
Były premier alarmuje, że przełoży się to na koszty dla nas wszystkich. "(...)mniejszy obszar uprawy rolnej to efekt w postaci wyższych cen produktów", czytamy na jego profilu społecznościowym.
Polityk przypomniał, że PiS od początku ostrzegało przed tym aktem, głosowało przeciwko niemu zarówno na poziomie Rady UE, jak i Parlamentu Europejskiego. Jak zauważył Morawiecki, część posłów obecnej koalicji rządzącej wsparła to rozwiązanie.
Nature Restoration Law (NRL) to główny filar Zielonego Ładu. Zgodnie z nowymi zasadami, państwa Unii Europejskiej będą zobowiązane do odbudowy naturalnych siedlisk zwierząt. Do 2030 roku UE będzie musiała odbudować co najmniej 30 proc. tego typu terenów, do 2024 – 60 proc., a do 2050 – 90 proc.
W wyniku zastosowania przyjętych właśnie rozwiązań część użytkowanych przez polskich rolników pól zostanie zalana. Oznacza to drastyczne ograniczanie powierzchni do produkcji żywności. Jak poinformował rok temu "Nasz Dziennik" chodzi o blisko 400 tys. użytkowanych rolniczo hektarów. Według wstępnych szacunków, realizacja unijnego planu wiązałaby się z zatopieniem gruntów o powierzchni równej areałowi ok. 36 tys. gospodarstw rolnych!
To z pewnością zła informacja dla polskich rolników, ale nie dla Mikołaja Dorożały, wiceministra klimatu i środowiska w "proeuropejskiej ekipie Tuska".
"Nature Restoration Law: rozporządzenie nie nakłada żadnych obowiązków na właścicieli prywatnych ani rolników, a na państwa członkowskie tylko obowiązki oparte na podejmowaniu wysiłków w kierunku odbudowy zasobów przyrodniczych. Europa pokazała, że da się walczyć o klimat bez negatywnych konsekwencji dla gospodarki – obniżyliśmy emisję gazów cieplarnianych o 1/3! (1990-2022). W tych samych latach PKB wzrosło o ok. 65 proc.! Zielone technologie, to dziś 4 proc. światowego wzrostu PKB. To jest klucz, który rozmontowuje całą tę antyeuropejską narrację. Dbanie o środowisko nam się po prostu opłaca" – zaklina rzeczywistość Dorożała.
Kim jest wiceminister, którego "dokonania" w resorcie ograniczają się prawie wyłącznie do prowadzonej od dłuższego czasu wojny z myśliwymi - w tym także z Łowczym Krajowym z PSL? Mikołaj Dorożała swoją karierę polityczną zaczynał od Lewicy i Demokratów, by potem znaleźć się w szeregach Polski 2050 Hołowni ("jego książkę podarowała mi w czasie wakacji żona"). Zwolennicy Trzeciej Drogi nie poznali się jednak na walorach polityka, który przegrał wybory do Sejmu w 2023 roku. Na szczęście pomocną dłoń wyciągnęła do niego znana miłośniczka wiatraków ministra Henning-Kloska.
Co jeszcze można powiedzieć o Dorożale? Z wykształcenia jest politologiem, przez lata pracował jako menedżer w branży telewizyjnej, prowadził własną działalność gospodarczą, a także był trenerem... pilates. Można powiedzieć - fachowiec.