O godzinie 17:00 rozpoczęło się posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu. Przedstawione zostały na nim działania niektórych podmiotów medialnych - w tym stacji TVN, mających na celu ograniczenia wolności słowa i zastraszaniu dziennikarzy. Stąd - jak przypomnimy - akcja mediów Strefy Wolnego Słowa "#StopCenzurze TVN i Tusk - nie zamkniecie nam ust". W posiedzeniu wziął udział m.in. szef naszej stacji - redaktor Tomasz Sakiewicz.
Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu zbiera się w sprawie działań niektórych podmiotów medialnych (w tym stacji TVN) mających na celu ograniczenie wolności słowa i zastraszenie dziennikarzy. Sprawa dotyczy pozwów, jakie TVN wystosował m.in. do mediów Strefy Wolnego Słowa.
Spotkanie zaczęło się od przemówienia posłanki Prawa i Sprawiedliwości, Joanny Lichockiej, która już niejednokrotnie, nawet goszcząc w naszej stacji, krytykowała działania TVN. "Uważamy, ze sytuacji, jeśli chodzi o zagrożenie wolności słowa w Polsce jest bardzo poważna. Wolność słowa sprawia, że każdy obserwator, dziennikarz może wyrazić swoją opinię", mówiła polityk.
W dalszej części wypowiedzi, skupiła się już konkretnie na temacie katastrofy smoleńskiej, o co tak naprawdę poszło.
"Tych kłamstw TVN odnośnie Smoleńska jest wiele. Rzekomy cytat słów, które miały paść z ust pilota: 'Jak nie wyląduję, to mnie zabije'. Kłótnia Protasiuka z Błasikiem. Upojenie alkoholowe Błasika. Z tych rzeczy nigdy TVN się nie wycofał. To były kłamstwa. Od tamtego czasu nie przyjmuje zaproszeń od TVN, nie chce rozmawiać z tamtymi dziennikarzami. To były akcje, które uderzały w pamięć tych, którzy zginęli w Smoleńska oraz ich rodzin. W mojej opinii - TVN w sprawie Smoleńska kłamie, nigdy się z nich nie wycofał, nie przeprosił. Teraz TVN nęka i wytacza procesy dziennikarzom, którzy te kłamstwa wyciągają na światło dzienne", powiedziała Lichocka.
Kolejną osobą, która zabrała głos, była dr Jolanta Hajdasz dyrektor Centrum Monitorowania Wolności Prasy.
"Pozwy wytaczane teraz dziennikarzom prawicowym to sytuacja poważna. Mamy teraz do czynienia z poważnym kryzysem wolności słowa. Te pozwy są kuriozalne. Nie spotyka się w cywilizowanym świecie sytuacji, w której media walczą z innymi przedstawicielami mediów za pośrednictwem sądów. Gdzie żąda się ogromnych odszkodowań, przeprosin - które wprowadzają zupełnie tylnymi schodami, cenzurę prewencyjną", mówiła Hajdasz.
Jak przypomniała, poszło o wypowiedź red. Tomasza Sakiewicza, jakich użył na antenie TVP Info i które wielokrotnie cytowaliśmy na naszych łamach: „Kłamią w żywe oczy. [...] TVN powiedział, że wykluczono eksplozje, zamach. [...] TVN podaje informacje, które chronią Putina ws. katastrofy smoleńskiej. Pomaga ukryć prawdę o Smoleńsku od samego początku".
"TVN wytoczyła za to 6 pozwów. 3 pozwy, w których jest conajmniej po 2 pozwanych. Kilkuminutowa opinia, do której miał prawo, ale z która można się nie zgadzać. Zakazywanie tego jest naruszeniem wolności słowa. Zakazuje się dziennikarzom używania konkretnych sformułowań - bardzo ogólnych. Jeżeli w pozwie jest coś w rodzaju 'TVN publikuje fake newsy', to są zbyt ogólnie sformułowania nieodnoszące się nawet do tej jednej sytuacji. Wypowiedź red. Sakiewicza dotyczyła katastrofy smoleńskiej. Co to jest jak nie cenzura prewencyjna? W pozwie jest zabezpieczenie roszczeń na najbliższe 12 miesięcy. Taka cenzura jest w Polsce zakazana konstytucyjnie. Ta sytuacja jest naprawdę niepokojąca", tłumaczyła Hajdasz.
Słowem podsumowania, rzekła: "od tego dziennikarz jest dziennikarzem, żeby czasem przedstawił kontrowersyjne, może dla niektórych bulwersujące treści".
Podczas posiedzenia, zgodnie z zapowiedzią, wypowiadał się red. naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie".
"Sam jestem sprawcą wielu dziennikarzy, którym próbuje się zakazać mówić, pisać. Pierwszy proces TVN nie został wytoczony w związku z moja wypowiedzią w grudniu 2022. W 2006 opublikowaliśmy przeszłość koncernu TVN. Ten tekst rzucał duże światło na to, czym faktycznie jest ta stacja. Mieliśmy wytoczony wtedy proces karny. Jak zmieniła się władza, która była dla tej stacji życzliwsza, sędzia natychmiast wydał nakaz zatrzymania mnie i Katarzyny Gójskiej. Chodziło rzekomo o złośliwe niestawienie się na sprawie. Odbyły się liczne protesty. TVN się wycofał, ale wytoczył nam proces cywilny", wspominał Tomasz Sakiewicz.
"Patrzę na tych młodych dziennikarzy i zastanawiam się, co oni mają w głowie przychodząc do pracy do stacji, którą zakładała Bezpieka. Cóż, może nie mieli, gdzie pracować. Ich wybór. Piętno komunizmu, piętno kremlowskie zaciążyło. AleW Sejmie o wolności słowa. Sakiewicz: kłamstwo jest kłamstwem, po prostu tu chodzi o kluczową rzecz - o wolność słowa. My nie oburzamy się o to, że ktoś nas podał do sądu", mówił.
Odnosząc się do swojej grudniowej wypowiedzi w TVP Info, rzekł: "Ja mam prawo powiedzieć, że kłamstwo jest kłamstwem. I dokładnie to powiedziałem. Za to, że w stacji Samuela Pereiry padła moja wypowiedź, został on pozwany. Relację TVP Info spisał portal Niezależna.pl. Więc portal, jak i redaktor naczelny Grzegorz Wierzchołowski został pozwany. I dopiero ja dostałem pozew. W tych pozwach znalazły się słowa niesamowite, uderzające w wolność słowa w Polsce. Mam nadzieję, że ta hańba przy nich zostanie. O to trzeba zadbać".
"To jest całkowicie sprzeczne z Konstytucją, która zabrania cenzury prewencyjnej", podkreślał.
"Przeglądałem prawo komunistyczne, zresztą jego znajomości czasami pomagało. Tam nie było takich zapisów. Oni nie byli tacy bezczelni. Ale teraz są. Teraz mogą. Apeluję do tych młodych ludzi - opamiętajcie się. Chcecie wprowadzić cenzurę, której sami nie znacie. Wstyd. Straszny wstyd", podsumował Tomasz Sakiewicz.
Nagranie z całego posiedzenia komisji w oknie poniżej. Polecamy!