UE podjęła decyzję o podziale 120 tys. uchodźców w głosowaniu. Zdecydowana większość państw głosowała za tym rozwiązaniem. Wśród nich była Polska. Przeciwko temu rozwiązaniu głosowały Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia, a Finlandia wstrzymała się od głosu.
Stanowisko Polski oznacza, że wyłamała się z bloku państw Grupy Wyszehradzkiej krytycznego wobec planu i poparła propozycje Brukseli.
Na godzinę przed głosowaniem Polska miała poprosić o przerwę w czasie narady ministrów spraw zagranicznych. Korespondent TVN24 w Brukseli informował, że stało się tak po tym, jak okazało się, że Czechy, Węgry, Słowacja i Rumunia wciąż są przeciwko propozycji. Minister Teresa Piotrowska miała zadzwonić do Warszawy z pytaniem o ostateczną decyzję.
– Nasze stanowisko jest znane od wielu tygodni. Negocjacje trwają cały czas i my to stanowisko podtrzymujemy – mówiła Piotrowska dziennikarzom przed spotkaniem w Brukseli.
– Ważna jest dla nas solidarność z uchodźcami, ważna jest solidarność z Europą, ale chcemy mieć wpływ na podział i przyjmowanie uchodźców u siebie. Chcemy mieć koniecznie na papierze i jednoznacznie określone to, że uchodźcy będą oddzielani od imigrantów ekonomicznych, bo my chcemy przyjmować uchodźców. Chcemy również wzmocnienia granic zewnętrznych UE – dodała szefowa polskiego MSW.
Jednak minister w rządzie Ewy Kopacz wciąż nie chciała mówić o konkretnych liczbach imigrantów, których miałaby przyjąć Polska. Wedle przecieków ma to być 7 tys. osób. – Nie ustalaliśmy liczb. Mówimy: najpierw to, o co walczymy, a wtedy jesteśmy otwarci na ewentualne liczby uchodźców, które moglibyśmy przyjąć – stwierdziła jedynie.