Absurdalnie brutalne zachowanie policji podczas środowej demonstracji rolników w Warszawie wygląda na bałagan wewnątrz obozu władzy, za który koalicja rządząca powinna zapłacić spadkiem poparcia i to tuż przed wyborami samorządowymi.
Problem w tym, że grupa społeczna, która może czuć się dotknięta działaniami ekipy 13 grudnia, i tak nie popiera PO, w każdym razie nie masowo. Rolnicy generalnie głosują albo na PiS, albo na PSL.
Tusk po przejęciu władzy przy pomocy wielobarwnej i bardzo skomplikowanej koalicji, która utrudnia mu samodzielne rządzenie, postanowił właśnie zarżnąć swoich koalicjantów. Najpierw wykopał Lewicę ze wspólnej listy samorządowej, co może ją skazać na sromotną porażkę. Teraz, wkurzając rolników, podtapia PSL, dla którego wybory samorządowe są równie ważne jak parlamentarne.
Czy akcja policji nie zaszkodzi PO? Wizerunkowo trochę ich podrapie, ale z drugiej strony Tusk, strasząc rewoltą na ulicach, może próbować zmobilizować lekko już zniechęcony elektorat wielkomiejski do głosowania na PO. Jeśli mu się uda – na eurowybory wszyscy grzecznie będą słuchać Tuska. Operacja niebezpieczna, jednak jest o co zagrać.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.