Tu-154M nie uległ eksplozji? Gmyz: Nie można formułować werdyktów bez dostępu do wraku czy czarnych skrzynek
– Zastanawiające, że biegli są w stanie formułować ostateczne werdykty bez dostępu do tak kluczowych dowodów jak wrak czy czarne skrzynki – mówił portalowi telewizjarepublika.pl Cezary Gmyz. – Gazeta Wyborcza nie jest tu wiarygodnym źródłem – uzupełnił.
Żadnej eksplozji w prezydenckim TU-154 nie było – pisała dziś Gazeta Wyborcza, powołując się na najnowsze analizy Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego przy Komendzie Głównej Policji.
Jest to druga opinia ekspertów z CLK w tej sprawie. Pierwszą śledczy uznali za „niepełną i w pewnych fragmentach niejasną”. Chodziło wówczas o pokazanie wszystkich badań, które były podstawą do formułowania tez o tym, że na pokładzie Tu-154M nie doszło do eksplozji. Brakowało też ekspertyzy jednego z ekshumowanych ciał.
Gmyz przypomniał, że pierwsza, grudniowa ekspertyza była „dalece niewystarczająca”. – To niestety nie zamyka sprawy i jestem pewien, że rodziny ofiar będą domagać się kolejnych ekspertyz – zaznaczył, oceniając najnowszą analizę CLK.
Według Cezarego Gmyza nie jest możliwe formułować ostatecznych wniosków i osądów bez dostępu do wraku czy czarnych skrzynek. Innego zdania jest Prokuratura Generalna, która twierdzi, że „wrak tupolewa i czarne skrzynki nie muszą wrócić do Polski, by eksperci mogli wydać opinię w śledztwie badającym katastrofę smoleńską”. Z kolei według Naczelnej Prokuratury Wojskowej utrudniony dostęp do wraku i czarnych skrzynek jest podstawową przyczyną przedłużającego się śledztwa.