KOMENTARZ REDAKTORA NACZELNEGO TELEWIZJAREPUBLIKA.PL | My, naród – czyli suweren jasno określony w konstytucji, którą zawdzięczamy właśnie Kwaśniewskiemu – mamy prawo i obowiązek o tym mówić, domagać się właśnie tych dowodów. Domagać się by prawo zadziałało. Czyli by powołano jawną komisję śledczą. Inaczej w „teoretycznym państwie” teoretyczne będą również nasze, zwykłych obywateli prawa. I tylko okradani będziemy zupełnie praktycznie. Bo dziś dymisja kolejnego ministra, wicepremiera, premiera, po prostu już nie wystarczy.
Minister Obrony Narodowej był nadzieją KLD/PO na nowe pokolenie. Hodowany, hołubiony, z zawodu dyrektor, zaczynał jako kierowca samochodów Donalda Tuska. Miał tak wiele atutów, że miał być po Tusku premierem. Tak chciał prezydent Bronisław Komorowski. I właśnie dlatego odchodzący „król Europy” wybrał Ewę Kopacz jako sternika ławy partyjno–państwowej. Prezydent ugrał dla Siemoniaka wicepremierostwo, czyli tytuł delfina. Następcy.
Teraz – jak ujawnia Cezary Gmyz w najnowszym „Do Rzeczy” – były szef kancelarii prezydenta ujawnia byłemu prezydentowi, że szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Janusz Nosek pokazał mu dowody sięgające – co najmniej – właśnie Siemoniaka:
Ryszard Kalisz: Powiem ci jeszcze więcej i to chłopaki zobowiązuję was do tajemnicy. Całkowitej i do grobu, że jak Nosek się po naszej wizycie w Ukrainie, na Ukrainie, w Jałcie ze mną spotkał, to on ma dowody na korupcję dużo wyżej.
Aleksander Kwaśniewski: Czyli?
R.K.: Tomasz Siemoniak co najmniej. I bardzo duże podejrzenia jeszcze wyżej.
Podkreślmy, żeśmy się, wszyscy nie przesłyszeli – "co najmniej” – wicepremiera. Wielu „wyżej” już nie ma.
I kluczowe słowo: dowody.
Nie możemy przyjąć, że wieloletni szef SKW (2008 – 2013), który towarzyszył prawie przez całą kadencję gabinetowi Tuska (2007 – 2014) nie może ot tak, coś tam coś tam sobie gadać, pokazywać ministrowi Kaliszowi w Jałcie (ach, te smaczki!). Mniejsza o to, dlaczego to robił. Jego dymisja jest w tym kontekście znacząca.
Najważniejsze jest to, dlaczego mimo upływu dwóch lat, dowodów tych nie znamy i nie ma żadnego śladu, by w tej sprawie prokuratura cokolwiek robiła. Ergo: najwyraźniej ją to przerasta. To już ustawowa przesłanka do powołania komisji śledczej. Ustawowa.
Staliśmy się uczestnikami rozmowy, w której Kalisz raportuje Kwaśniewskiemu treść dialogu z Noskiem. Ale nas nie obowiązuje „tajemnica. całkowita i do grobu” – jak zastrzegał Kalisz Kwaśniewskiemu et consortes (Czy dlatego Kalisz – jak deklaruje Tygodnikowi „Do Rzeczy” – nie chce prokuratorskiego śledztwa?).
My, naród – czyli suweren jasno określony w konstytucji, którą zawdzięczamy właśnie Kwaśniewskiemu – mamy prawo i obowiązek o tym mówić, domagać się właśnie tych dowodów. Domagać się by prawo zadziałało. Czyli by powołano jawną komisję śledczą.
Inaczej w „teoretycznym państwie” teoretyczne będą również nasze, zwykłych obywateli prawa. I tylko okradani będziemy zupełnie praktycznie. Bo dziś dymisja kolejnego ministra, wicepremiera, premiera, po prostu już nie wystarczy.
CZYTAJ TAKŻE: