W sobotę zbiera się Rada Naczelna PSL. Ma ona dokonać oceny wyników minionych wyborów i rozpocząć dyskusję na temat startu w jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu. Zdecyduje, czy wejść w koalicję, czy wystartować samodzielnie. – PSL jest skazane na koalicję i na bycie przystawką PO. Samo nie przekroczy progu 5 proc. – uważa europoseł Ryszard Czarnecki.
W niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego PSL startowało w ramach Koalicji Europejskiej wraz z PO, SLD, Nowoczesną i Zielonymi, zdobywając trzy mandaty. Uzyskali je: Jarosław Kalinowski, Krzysztof Hetman oraz Adam Jarubas. W kończącej się kadencji PE Stronnictwo miało czterech europosłów.
Sobotnia RN będzie poprzedzona dzisiejszym posiedzeniem Naczelnego Komitetu Wykonawczego. – Będzie dyskusja o wyborach – mówi nam poseł PSL Piotr Zgorzelski. Słaby wynik uzyskany przez PSL w wyborach samorządowych w 2018 r. i wejście w Koalicję Europejską z partiami lewicowymi wywołały protesty wielu lokalnych działaczy. Jak się dowiadujemy, konflikty w partii pojawiły się już w okresie wyborów samorządowych, a po ogłoszeniu wyników część struktur po prostu się rozsypała. Na przykład w powiecie białostockim czy sokólskim PSL ma duży problem z liczbą członków, część bowiem się wypisała, a pojedyncze osoby przeszły do PiS.
Po obecnych wyborach sytuacja wydaje się zdecydowanie gorsza. Biorąc pod uwagę, że w wyborach do PE PiS uzyskało na wsi poparcie na poziomie 70 proc., samodzielny start PSL w jesiennych wyborach jest bardzo mało prawdopodobny. Przedwczoraj prezes tej partii Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że gdyby PSL startowało samodzielnie, uzyskałoby 4,5 proc.
Autor: Paweł Tunia
CZYTAJ WIĘCEJ W DZISIEJSZEJ "GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE"