Adam Michnik postanowił stanąć w obronie pluralizmu. Na łamach niemieckiego dziennika "Die Welt" ostrzegał przed prawicowym oraz lewicowym populizmem, które zagrażają pluralizmowi oraz praworządności, zaś wolne media są ostatnim bastionem demokracji i konstytucyjnego ładu. Jest to przejaw ogromnej hipokryzji, trudno bowiem powiedzieć, że ,,Gazeta Wyborcza\'\', której jest redaktorem naczelnym była ostoją pluralizmu i
- Upiory totalitaryzmu powróciły, z całą pogardą dla pluralizmu, państwa prawa, równości, dialogu i gotowości do kompromisu. Powróciło lekceważące traktowanie innych ludzi - wyznających inne religie, mających inną narodowość czy inny kolor skóry. Widzimy, jak w naszym świecie rozprzestrzeniają się ksenofobia i homofobia. W innych miejscach obserwujemy wzrost znaczenia islamskiego fundamentalizmu, który sięga po zbrodniczą broń terroryzmu - napisał Adam Michnik w eseju opublikowanym w ,,Die Welt''.
Adam Michnik bezczelnie porównał węgierskie media do rosyjskich oraz tureckich - Wolna prasa, prześladowana w Turcji i Rosji, w Budapeszcie i innych częściach Europy Środkowej, stanowi często ostatni bastion obrony konstytucji i demokratycznego ładu - napisał.
Redaktor naczelny ,,Gazety Wyborczej'' zwrócił uwagę, że współczesnym polem bitwy populistycznych i antydemokratycznych ruchów, które wypowiedziały wojnę państwu konstytucyjnemu, stał się internet. Najwidoczniej Adamowi Michnikowi nie podoba się to, że ludzie zaczęli dzielić się swoim zdaniem za pośrednictwem internetu i uważa to za zagrożenie dla pluralizmu.
- Należy podkreślić, że to nie filozof prawa Carl Schmitt, ani Lenin są dziś przeciwnikami wolności, lecz ich karykatury - propagandyści Marine Le Pen, Trump, Orban czy Kaczyński, a przede wszystkim Władimir Putin - stwierdził Michnik. To zdanie najlepiej pokazuje ogrom hipokryzji Michnika, wymienił bowiem tylko prawicowych polityków. Ponadto stawianie Kaczyńskiego, czy Orbana w równym szeregu z Putinem wydaje się być mocno nie na miejscu.
Najwidoczniej jego zdaniem pluralizm i wolna prasa jest tylko wtedy, gdy się należy do lewej strony sceny politycznej. Wszystko inne to propaganda i zagrożenie dla wolności.