Wyznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę na p.o. I prezesa SN sędzia Józef Iwulski nie przyznawał się w III RP do tego, że w PRL orzekał z legitymacją PZPR, i do udziału w procesach politycznych stanu wojennego. Gdy ujawniliśmy jego przeszłość, nadal nie podaje pełnej prawdy o sobie - napisała Gazeta Polska Codziennie.
W oficjalnych biogramach sędziego Józefa Iwulskiego brak informacji o jego przeszłości jako członka PZPR w sędziowskiej todze. Skrywał również informację o tym, że jego żona była w SB, a on w tym samym czasie brał udział w procesach stanu wojennego, w których opozycjonistów skazywano bezprawnie z dekretu o stanie wojennym.
Odnosząc się do ujawnionych informacji, stwierdził, że brał udział tylko w jednym procesie politycznym, w którym skazano dwóch działaczy KPN. Dodał, że on złożył wtedy zdanie odrębne, po czym odsunięto go od orzekania w procesach politycznych. Gdy media dopytywały o akta z siedmiu procesów za działalność antykomunistyczną w stanie wojennym, w których figuruje jego nazwisko, sugerował, że nie wydawał wyroków, ale jedynie decyzje procesowe. Jednak z akt jasno wynika, że w sprawach, w których skazano opozycjonistów, uczestniczył on w rozprawach głównych.
Jerzy Iwulski po o tekście „Codziennej” o jego przeszłości kategorycznie odmówił mediom komentarzy na temat swojej żony (w latach 70. i 80. funkcjonariuszki SB). Stwierdził, że nie zgadza się na mieszanie rodziny w sprawę jego przeszłości. Dodał, że to metoda, której on nie akceptuje.
Prezes Iwulski, odpowiadając na nasze pytanie o działalność w partii, stwierdził, że w 1981 r. został z niej wyrzucony. Przemilczał jednak, że później był członkiem partii do 1989 r., co wynika z akt IPN.
CZYTAJ WIĘCEJ W DZISIEJSZEJ ,,GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE"
Autor: Maciej Marosz