W środę przed godziną 9, pierwsza Prezes Sądu Najwyższego pojawiła się w byłej pracy. Profesor Małgorzata Gersdorf uważa, że przerwała urlop z powodu "dynamicznie zmieniającej się sytuacji w sądzie". Twierdzi, że wypoczęła już odpowiednio i uznała, że czas powrócić do swoich obowiązków. Problem w tym, że żadnych obowiązków w sądzie już nie ma gdyż przeszła w stan spoczynku.
Małgorzata Gersdorf przybyła dziś do Sądu Najwyższego, choć nie jest już jego prezesem.
Przed jej byłym miejscem pracy doszło do szopki, w postaci „konferencji prasowej”.
Najciekawsze w całym zajściu jest to, że Gersdorf wciąż upierała się, że jest pierwszym prezesem Sądu Najwyższego. Za nic ma też zdanie prezydenta Andrzeja Dudy.
- Według mnie jestem pierwszym prezesem SN. Prezydent uważa, że nie, a ja uważam, opierając się na Konstytucji, że jestem I prezesem SN do 2020 roku i tego nikt nie zmieni, bo Konstytucja jest Konstytucją. Nie walczę o swój interes, o swoją pozycję i swój święty sposób. Gdybym chciała mieć święty spokój, to bym odeszła. Walczę o państwo, praworządność i zachowanie Konstytucji - upierała się Gersdorf.