– Było widać bardzo wyraźne dwa oblicza marszu, to są dwie Polski. Z jednej strony Polska syta zadowolona, a z drugiej Polska młodych ludzi, którym się proponuje emigracje, pracę poniżej ich możliwości – powiedział Tomasz Terlikowski. W ten sposób redaktor naczelny TV Republika skomentował kontrast, jaki można było zaobserwować patrząc na Marsz prezydencki i Marsz Niepodległości.
Terlikowski podkreślał obowiązek oddzielenia maszerujących od chuliganów. Przypomniał słowa rzecznika policji, który powiedział, że nie można identyfikować chuliganów z uczestnikami marszu.
– Z jednej strony mamy chuliganów którzy tłukli, z drugiej spokojny marsz rodzin, dzieci, młodych ludzi. Trzeba to wyraźnie oddzielić, chuligani atakowali nie tylko policję, ale i maszerujących i dziennikarzy – powiedział.
Redaktor naczelny TV Republika Zaznaczył, że marsz zorganizowany w Warszawie był dziełem Ruchu Narodowego, który przywrócił to święto Polsce. Jak zauważył, nie każdy jego uczestnik był zwolennikiem tego ruchu.
– Trzeba oddać organizatorom, że przywrócili to świętowanie Polsce. Gdyby nie wyszli kilka lat temu, nie byłoby tego – powiedział – dodając, że w marszu szło „wielu zwolenników PiS-u”
Publicysta zauważył również niemoc w działaniu policji.
– Policja zupełnie sobie nie radziła. Pomimo sprawdzania uczestników przed marszem, robienia im zdjęć z dowodem, nie potrafiła nad tym zapanować – powiedział.
Terlikowski skrytykował użycie broni gładkolufowej przez policję.
– Bardzo dużo osób jest rannych, po tym jak policja użyła broni gładkolufowej. Wielu z nich nie było uczestnikami marszu, nie byli to też chuligani. Policja jest po to żeby chronić, szczególnie osoby postronne nie związane z przemarszem – skomentował.
Terlikowski zauważył, że jedynym momentem, jaki mógł nieść ze sobą ryzyko był przemarsz przez most, który jak przypomina był ćwiczony już w czasie euro. Pojawiły się wtedy sugestie, co do tego, jak powinien być obstawiony, aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnika manifestacji, "ale wszystkie jakby grochem o ścianę, nic się nie zmieniło."
Redaktor naczelny Republiki podkreślił, że marsz zaczyna przyciągać coraz większą grupę chuliganów, którzy pozbawieni są ideologi, pojawiają się po to, żeby wywołać bójkę.
–Z roku na rok otoczka przyciąga gromady chuliganów, którym jest wszystko jedno z kim się boją, ewidentnie tłukli marszowników. Trudno ich podejrzewać o ideologiczne zakorzenienie – powiedział.
Przypomniał, że po zeszłorocznym marszu pojawiły się głosy, aby zamienić go na wiec, co uznał za nie najlepszy pomysł.
– Pamiętam głosy po zeszłorocznym marszu, ze formuła marszu się wyczerpuje, że trasa obfituje w liczne uliczki poprzeczne, że może to powinien być wiec, ale nie dajmy się zwariować. Policja jest od tego żeby chronić – powiedział.
Terlikowski zauważył również dwa oblicza marszu, tego prezydenckiego i zorganizowanego przez Ruch Narodowy.
– Było widać bardzo wyraźne dwa oblicza marszu, to są dwie Polski. Z jednej Polska syta zadowolona, a z drugiej Polska młodych ludzi, którym się proponuje emigracje, pracę poniżej ich możliwości – powiedział.
Podkreślił, że jeśli ta zadowolona część nie zauważy problemów młodego pokolenia może dość do rewolucji.
– Jeśli Polska syta, senna, zadowolona z tego co jest, nie zauważy problemów młodego pokolenia, to oni albo w całości wyjadą, albo w końcu się zbuntują i będziemy mieć do czynienia z rewolucja – powiedział.