Smutno mi, że tak fajna impreza jak warszawski Orszak Trzech Króli rezygnuje z chrześcijańskiego zakorzeniania. Szkoda, że organizatorzy nie dostrzegają, że ich decyzje nie są tylko pragmatyzmem, ale zdradą chrześcijaństwa. I choć wiem, że to ostra ocena, to niestety nie może być innej.
Mówię oczywiście o tym, że patronem tegorocznego marszu w Warszawie została Hanna Gronkiewicz-Waltz. Pani ta, wielokrotnie dawała dowody na to, że choć ma Boga na ustach, to jej decyzje są antychrześcijańskie.
Najmocniejszym na to dowodem było wydarzenie sprzed niemal pół roku. To wtedy przyszedł do nas Jezus, bo On przychodzi w chorych i upośledzonych. Swoi Go nie przyjęli, bliscy i lekarze postanowili go zabić, a gdy znalazł się jeden sprawiedliwy, który odmówił wykonania wyroku – to zorganizowano nagonkę, która zakończyła się tym, że Hanna Gronkiewicz-Waltz wyrzuciła go z pracy. Za to, że nie zabił Jezusa, który właśnie jako Jaś zawitał do nas.
Krótko później, właśnie dlatego, że wyrzucono z pracy prof. Chazana w szpitalu Świętej Rodziny zabito pierwsze od lat dzieci. Ich krew ciąży na HGW. A teraz organizatorzy Orszaku Trzech Króli zapraszają ją do patronowania nad tym wydarzeniem kobietę, która zwalnia z pracy obrońcę życia i przyczynią się do zabijania.
I to nie jest żenada, ani obciach. To jest albo kompletna głupota i niezrozumienie chrześcijaństwa albo – co o wiele gorsze – uznanie, że w Orszaku nie chodzi o promowanie Chrystusa i chrześcijaństwa, a o to, żeby miło było. Tym razem miło nie jest. A to, co zrobili organizatorzy to zdrada Jezusa, który przyszedł do nas w Jasiu i uznanie za nieistotne to, co zrobił prof. Chazan. Zawsze lepiej być z władzą niż z wyrzucanymi z pracy, tyle, że niewiele ma to wspólnego z Ewangelią!