100 lat temu ojciec Pio otrzymał od Pana Boga stygmaty i mocno Go prosił, aby mu je znowu zabrał…
100 lat mija od chwili, kiedy Ojciec Pio modląc się w chórze zakonnym przed krucyfiksem otrzymał stygmaty: 5 ran na rękach, boku i nogach znajdujących się w miejscach ran Jezusa Chrystusa zadanych mu podczas ukrzyżowania. Jak obliczyli lekarza, którzy go wielokrotnie badali, z tych ran w ciągu 50 lat wypłynęło 3 400 litrów krwi. Po śmierci zaś, 23 września 1968 roku, rany zniknęły bez śladu a według raportu lekarskiego ciało było zupełnie pozbawione krwi.
Właśnie te dwie piękne rocznice stały się powodem, dla którego powstała nowa ilustrowana biografia świętego. Nosi ona tytuł „Ojciec Pio. Potęga świętości” i została wydana na najwyższym poziomie edytorskim, który zachwyci każdego czytelnika i – co równie ważne – jest godny tej wielkiej postaci.
– Ojciec Pio dla ludzi wokół niego był znakiem, że rzeczywistość nie jest tylko tym, co widzimy i czego codziennie doświadczamy, ale że jest czymś znacznie większym, co wykracza poza nasze zmysły – tłumaczy br. Maciej Zinkiewicz, współautor książki „Ojciec Pio. Potęga świętości”.
Całe życie przypisywano ojcu Pio bardzo różne zjawiska nadprzyrodzone, jak np. czytanie w ludzkich sercach, przebywanie w dwóch miejscach jednocześnie czy lewitację. Ponad wszelką wątpliwość obdarzony był darem proroczym, min. przepowiedział młodemu księdzu Karolowi Wojtyle, że zajmie ,, najwyższe stanowisko w Kościele’’. Jest bardzo wiele dowodów na cudowne uzdrowienia i nawrócenia uzyskane za wstawiennictwem Ojca Pio.
Mimo tego od początku podważano niezwykłe charyzmaty ojca Pio, posądzano o oszustwa (nawet finansowe!), o wypalanie sobie ran fenolem (sic!). Władze kościelne też były, jak zazwyczaj, sceptyczne, zakazano mu nawet odprawiania Mszy św. oraz spowiadania. Spotkało się to z masowymi protestami wiernych, toteż w 1933 r. papież Pius XI zaczął stopniowo zdejmować z Ojca Pio zakazy, a wybrany w 1939 r. jego następca, Pius XII, zachęcał już wiernych do odwiedzania Ojca Pio.
Ojciec Pio oczywiście zdawał sobie sprawę z tego wszystkiego. – On nie chciał tych stygmatów – zdradza br. Maciej Zinkiewicz. – Prosił Pana Boga, aby mu zabrał te widoczne znaki i zostawił tylko ból i cierpienie za grzeszników. Zwierzał się swojemu spowiednikowi, że nie chce być w centrum zainteresowania. Plany Pana Boga były jednak inne, a stygmaty zostały dane ojcu Pio, aby poświadczyły istnienie Pana Boga. Były żywym dowodem Jego istnienia, zwłaszcza dla tych, którzy wybrali drogę bez wiary. Stygmaty towarzyszyły ojcu Pio przez 50 lat po, aby ci, którzy nie wierzą, zadawali sobie pytanie czy Bóg istnieje i kim jest – mówi br. Zinkiewicz.
Stąd też konfesjonał Stygmatyka w klasztorze kapucyńskim w San Giovanni Rotondo, na południu Włoch, gdzie przebywał od 1912 r., był stale oblegany, choć wszyscy wiedzieli, że jest spowiednikiem bardzo surowym. Ojciec Pio był człowiekiem wielkiej modlitwy, która we wszystkim dodawała mu sił. Cechowała go wielka pokora, głęboko przeżywał każdą Eucharystię. Wielkim jego czcicielem i propagatorem był polski papież, św. Jan Paweł II, który beatyfikował go i już 3 lata później kanonizował.
Dzieło Ojca Pio, potęga jego świętości, stają się szczególnie potrzebne i widoczne ostatnimi czasy, kiedy przez świat przelewa się fala ateizacji.
Dlatego powstała ta niesamowita książka „Ojciec Pio. Potęga świętości”, gdy we wrześniu tego roku cały świat wspomina okrągłe rocznice dwóch wydarzeń – 50. rocznicę śmierci oraz 100. rocznicę stygmatyzacji św. Ojca Pio! Jest to idealna pozycja na ten wyjątkowy jubileusz.