Doniesienia z ostatnich godzin budzą niepokój; prawdopodobieństwo ataku Rosyjskiego na Ukrainę jest większe dzisiaj niż było wczoraj – podkreślił w czwartek szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch.
Soloch odnosząc się do rosyjskich przekazów o wycofywaniu wojsk rozmieszczonych wokół Ukrainy ocenił, że "obiektywnie mamy do czynienie z rosyjskimi deklaracjami o wycofywaniu wojsk, ale nie mamy do czynienia z wycofywaniem wojsk".
- Nawet mówi się o zwiększeniu liczby wojsk rosyjskich. Amerykanie podają liczbę 7 tys. tych wojsk. Źródła zachodnie mówią, że jest ich więcej, a nie mniej. Wszystko na to wskazuje, że na pewno z deeskalacją nie mamy do czynienia – podkreślił szef BBN w Programie Pierwszym Polskiego Radia.
- Doniesienia z ostatnich godzin budzą niepokój, ponieważ wiele indykatorów mówi o tym, że prawdopodobieństwo ataku Rosyjskiego na Ukrainę jest większe dzisiaj niż było wczoraj - podkreślił Soloch.
Pytany o najnowsze informacje wywiadowcze mówiące o możliwych scenariuszach rosyjskiego ataku na Ukrainę, Soloch odpowiedział, że może "powtórzyć w ogólnych zarysach te informacje, które dopuszczają wariant najbardziej radykalny i najgroźniejszy, że może nastąpić masowy, krwawy atak poprzedzony uderzeniami rakietowymi i później wkroczeniem wojsk rosyjskich na teren Ukrainy".
- Może to być (atak) z wielu kierunków, czyli jednocześnie Ługańsk i Donbas i kierunek na Kijów. Może to być też od strony morza, albo wzdłuż wybrzeża morskiego w kierunku Odessy. Rosja ma wystarczające siły i te siły są w wystarczającej gotowości, żeby mogła przeprowadzić taki atak w każdej chwili. To jest najgroźniejszy i najbardziej tragiczny scenariusz, który może się rozegrać – zaznaczył szef BBN.
Na pytanie jakie jest prawdopodobieństwo realizacji tego scenariusza podkreślił: "Faktem jest, że teraz jak śledzi się informacje agencji prasowych, informacje, które docierają z Ukrainy, jest przewaga informacji dotyczących przygotowań i działań stricte wojskowych, a nie działań dyplomatycznych".
- Dopóki nie padnie pierwszy strzał jest nadzieja, że do tych najbardziej czarnych, ale nie tylko tych, ale jakichkolwiek agresji woskowej przeciw Ukrainie, nie dojdzie. Nie mniej w tej chwili prawdopodobieństwo agresji przeciw Ukrainie wydaje się być większe, niż miało to miejsce dzień, dwa dni temu – ocenił.
Podkreślił, że Polska nie jest zagrożona bezpośrednią agresją wojskową.
- Natomiast skutki ewentualnego ataku, chociażby w postaci masowych uchodźców, czy chaosu, który mógłby powstać na Ukrainie, państwo polskie w pewnej mierze odczuje - dodał.