„Ingerencja pisiorów w wypracowane emerytury za czasów PRL-u stawia mnie oraz moich kolegów pod ścianą. Jestem po rozmowach z kolegami po fachu, którzy nie zdali broni służbowej i może być wkrótce gorąco. Obym się mylił, ale ktoś z nas w końcu pęknie” – napisał na swoim profilu na Facebooku Mirosław Mrozewski, były milicjant i znany sympatyk Komitetu Obrony Demokracji. Taki jest efekt apelu, pod którym obok liderów opozycji i KOD-u podpisali się byli funkcjonariusze PRL-owskich służb. Komitet odcina się od sympatyka" – informuje dzisiejsza "Gazeta Polska Codziennie".
Mirosław Mrozewski już wielokrotnie wywoływał kontrowersje. Głośno zrobiło się o nim w czerwcu br., gdy napisał, że „Zap…liłby karakana z PiS‑u”. Później przeprosił, twierdząc, że do użycia takich słów zainspirował go Ryszard Petru. Mimo że już wtedy władze KOD‑u odcięły się od niego, ciągle ma on wpływ na swoje środowisko. Na Facebooku jego znajomym jest m.in. Andrzej Miszk, który prowadził głodówkę przed Kancelarią Premiera RP, Wanda Nowicka i wielu mniej znanych działaczy KOD‑u – przypomina dzisiejsza "Gazeta Polska Codziennie".
Wczoraj Mrozewski postanowił zaszokować jeszcze bardziej. Stwierdził, że rozmawiał z kolegami, którzy mają broń i uwa-ża, że niedługo może któryś z nich pęknie – w domyśle użyje broni.
"Gazeta Polska Codziennie" biuro prasowe KOD‑u o sprawę. Komitet stanowczo odcina się od swojego sympatyka. „Mirosław Mrozewski od pewnego czasu podaje się za jednego z koordynatorów KOD‑u w regionie łódzkim. Nie jest to prawda. Pan Mrozewski nie ma z KOD‑em nic wspólnego. Niektóre poglądy głoszone przez niego na jego prywatnym profilu na Facebooku są nie tylko całkowicie sprzeczne z ideami KOD‑u, część z nich narusza prawo, co zostało zgłoszone właściwym organom” – napisali w mejlu do redakcji przedstawiciele KOD‑u.
Cały artykuł Jacka Liziniewicza pt. "Sympatyk KOD-u chce krwi na ulicy" znajdą Państwo w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie".