Funkcjonariusze Straży Graniczna udzielili pomocy kobiecie z urazem oka przy polsko-białoruskiej granicy, na miejsce wezwali karetkę i kobieta trafiła do szpitala - poinformował w środę Podlaski Oddział Straży Granicznej. Z kolei aktywiści lewaccy, którymi powinny zająć się już dawno polskie służby szerzą fakenewsy, że kobieta została postrzelona przez polską SG. SG podkreśla, że polskie służby nie użyły broni.
Stowarzyszenie Egala, która "udziela pomocy" migrantom, zamieściło w mediach społecznościowych informację o postrzelonej w oko 35-letniej Iranki na polsko-białoruskiej granicy, która obecnie znajduje się w szpitalu. Jak informują "strzał oddała jedna z dwóch umundurowanych osób znajdujących się po polskiej stronie płotu". Kolejny hejt na polskich obrońców granicy.
Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału SG mjr Katarzyna Zdanowicz poinformowała w środę, że pogranicznicy z Dubicz Cerkiewnych w minioną niedzielę otrzymali zgłoszenie o znajdującej się przy granicy kobiecie z urazem oka. "Wysłany na miejsce patrol Straży Granicznej zdecydował o natychmiastowym wezwaniu karetki pogotowia do cudzoziemki. Osoba, której udzielono pomocy obecnie przebywa w szpitalu" - podała rzecznika. Zdanowicz podkreśliła też, że "w ostatnich dniach w kierunku osób przy granicy polsko-białoruskiej, tym bardziej znajdujących się po stronie białoruskiej, nie użyto broni".
Rzeczniczka 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej mjr Magdalena Kościńska poinformowała PAP, że wojsko nie brało udziału w tym zdarzeniu. "W czasie tego zdarzenia nie było tam żołnierzy. Kobieta była zauważona przez patrol policji, została powiadomiona Straż Graniczna. Kobietą zaopiekowano się i przewieziono do szpitala. Żołnierze nie byli tam zaangażowani” – powiedziała Kościńska.
Dodała, że kobieta została postrzelona bronią śrutową, a wojsko takiej broni nie posiada.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba, gdzie działa Wydział ds. Wojskowych poinformował PAP, że wydział nie prowadzi postępowania w tej sprawie. "Na pewno nie dotyczy to właściwości Wojska Polskiego, nie dotyczy to ewentualnych postępowań dotyczących Wojska Polskiego. Nie mamy tutaj do czynienia – na podstawie tego zawiadomienia, które złożyła pani – z podejrzeniem popełnienia przestępstwa przez siły zbrojne Rzeczpospolitej Polskiej" – powiedział Skiba.
To kolejny hejt prowadzony przez środowiska lewicowych aktywistów, którzy bez żadnej kontroli działają w pobliżu granicy polsko-białoruskiej. Coraz więcej informacji pojawia się w mediach, że wielu z tych aktywistów czerpie profity z nielegalnych działań na granicy. Jedną z takich "prac" jest szerzenie fakenewsów na temat działań obrońców polskiej granicy.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Nisztor: ws. Collegium Humanum chodzi o masowy proceder kupowania dyplomów - to sprawa ponadpolityczna