- Chociaż PO odzyskała kontrolę nad taśmami „Wprost”, to kryzys obozu rządzącego będzie nadal trwał. Afera na Podkarpaciu może wywołać drastyczne ruchy wobec koalicjanta PO, co może się skończyć przedterminowymi wyborami - mówiła w Telewizji Republika prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.
Jej zdaniem społeczeństwo coraz bardziej odwraca się od PO. - Ujawnione w aferze taśmowej handle polityczne są podszyte ludźmi z zewnątrz, ośrodkami biznesu. To środowisko stanowiło dla PO potencjalny elektorat, ale proces demoralizacji klasy politycznej posunął się już tak głęboko, że teraz nastąpi odwrót tego środowiska - uważa Staniszkis.
Zdaniem socjolog afera taśmowa wywołuje strach w małych wspólnotach lokalnych. - Jeżdząc po Polsce widzę, że ludzie boją się, że lokalni działacze PO i PSL mogą im zaszkodzić - wyjaśniła.
Skrytykowała również reakcję opozycji na taśmy. - Opozycja powinna społeczeństwu cały czas podkreślać, że skompromitowani politycy zagrozili demokracji wyborczej w Polsce, że rozmowa Sienkiewicz-Belka dotyczyła wykorzystania finansów publicznych dla celów tylko wyborczych - wyjaśniła.
- Tymczasem w swoim wystąpieniu w czasie debaty nad konstruktywnym wotum nieufności prezes największej partii opozycyjnej skupił się na tym, co już mówił 16 miesięcy temu. Wymienił m.in. problemy demograficzne, ale to nie zadziała na społeczeństwo - uważa Staniszkis.
Socjolog skomentowała również postawę Waldemara Pawlaka na dzisiejszym posiedzeniu Sejmu. - Zachował się szlachetnie. Poparło go również kilku działaczy PO, co oczywiście nie wyszło w głosowaniu, bo Tusk zarządza w swojej partii strachem, ale w mediach odważyli się mówić głosem b. prezesa ludowców - dodała.
Staniszkis postawiła diagnozę, że za ujawnieniem afery na Podkarpaciu, stoją ludzie, którzy chcą utrzymania standardów w Polsce. - Tym, którzy ją ujawnili, chodzi o to, by zdążyć z jej wyjaśnieniem, zanim PO-PSL zamiecie ją pod dywan. Może stoi za tym wiceminister Bieńkowska - dywagowała socjolog.