Sprawa pobicia Wiplera. Prokuratura nie chce ujawnić monitoringu
Nie wiadomo, co dalej w sprawie pobicia Przemysława Wiplera. Poseł twierdzi, że został pobity podczas interwencji policjantów, funkcjonariusze odpierają zarzuty i oskarżają lidera Republikanów o agresywne zachowanie. Wszystko mógłby wyjaśnić zapis z monitoringu, ale prokuratura odmawia jego ujawnienia.
Po wydarzeniach z ubiegłej nocy Wipler wciąż dochodzi do siebie. Nie było go dziś ani w siedzibie organów ścigania, ani w Sejmie. Mimo wielu wątpliwości dotyczących okoliczności tej sprawy, prokuratura uruchomiła już machinę dochodzeniową i wymieniła się z policją niezbędnymi do rozpoczęcia śledztwa dokumentami.
Jak wyjaśnia reporterowi Telewizji Republika rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak, postępowanie nie toczy się przeciwko Wiplerowi, ale w sprawie. Oznacza to, że poseł nie jest ani o nic oskarżony czy podejrzany, ani nie ma statusu pokrzywdzonego. Śledczy nie otrzymali także żadnego zawiadomienia od lidera stowarzyszenia Republikanie, mimo że Wipler zapewniał na wczorajszej konferencji prasowej, że niezwłocznie zgłosi sprawę organom ścigania.
Wersja wydarzeń, którą przedstawia poseł jest całkowicie odmienna od tej, którą forsuje policja. Rozstrzygnięcie, kto ma rację w tym sporze znacznie ułatwiłoby ujawnienie zapisu z monitoringu miejskiego. To istotna kwestia z punktu widzenia opinii publicznej, gdyż przez większość wczorajszego dnia przedstawiana była tylko strona policji.
Prokuratura nie ma jednak zamiaru publikować tych materiałów, a jej rzecznik nie zdradził reporterowi Telewizji Republika, co jest na nagraniach. Nie wytłumaczył też, dlaczego Polacy nie mogą zapoznać się z ich treścią.
Zdaniem policji kwestia ujawnienia zapisów monitoringu leży w gestii prokuratury. Warto jednak przypomnieć, że w sierpniu, kiedy to doszło do bójki między kibicami Ruchu Chorzów, a meksykańskimi marynarzami na plaży w Gdyny, opinia publiczna mogła się zapoznać z zapisami monitoringu już kilka godzin po zdarzeniu.
Jeśli potwierdzi się policyjna wersja wydarzeń, to poseł może usłyszeć zarzut stosowania przemocy w celu zmuszenia funkcjonariuszy do zaniechania działań. W takim przypadko mogłoby mu grozić nawet do trzech lat więzienia. Wcześniej jednak musiałoby dojść do uchylenia immunitetu poselskiego Wiplerowi. Na razie pewne jest tylko, że policja interweniowała pod jednym z warszawskich klubów, a w trakcje jej działań pobito polskiego posła.
mp, Telewizja Republika, fot. Youtube