– Od dawna był człowiekiem, o którym było wiadomo, że jest lobbystą rosyjskim, czy nie lepiej takiego człowieka obserwować, a nie zamykać – komentował zatrzymanie lidera partii "Zmiana" dziennikarz śledczy Witold Gadowski.
W połowie maja funkcjonariusze ABW wkroczyli do mieszkań członków władz krajowych partii i dokonali w nich przeszukań. Żądali m.in. wydania twardych dysków i dokumentów. Portalu newsbalt.ru poinformował też, że czynności miały być prowadzone w mieszkaniach Mateusza Piskorskiego – lidera partii, Tomasza Jankowskiego – rzecznika Zmiany oraz wiceprzewodniczącego Konrada Rękasa. Mateusz Piskorski oskarżony jest o szpiegostwo na rzecz Rosji.
– Mam zastrzeżenia co do zatrzymania Mateusza Piskorskiego. Od dawna był człowiekiem, o którym było wiadomo, że jest lobbystą rosyjskim – mówił Gadowski. – Po co było takie spektakularne zatrzymanie tego człowieka, czy nie lepiej takiego człowieka obserwować, a nie zamykać – pytał dziennikarz.
Gadowski skomentował też oskarżenia pod adresem PiS o działania prorosyjskie. – Krzyki na PiS, że jest to partia proputinowska, mają dwa źródła. Jedno to bardzo podstawowa zasada, że złodziej krzyczy najgłośniej "łap złodzieja". A kto teraz krzyczy? Ci, którzy korzyli się przed Putinem. Drugie źródło takiej propagandy to Berlin – tłumaczył dziennikarz.
Jak podkreślił, kanclerz Angela Merkel i prezydent Rosji Władimir Putin układają wspólnie interesy jak Nordstream, a potem narzucają swojej konkurencji, że jest prorosyjska. – Kalki tej propagandy są widoczne w ustach pana Schetyny, Petru, niesuwerennej opozycji – dodał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: