Biebrzański Park Narodowy wciąż płonie. Straż pożarna walczy z pożarem, który wybuchł w poniedziałek rano. W akcji gaśniczej biorą też udział samoloty Lasów Państwowych.
Pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego wciąż nie jest opanowany. W ciągu ostatnich 8 godzin spłonęło około 200 hektarów podmokłych zazwyczaj łąk. Od poniedziałkowego poranka spłonęło już 1400 hektarów parku.
Poza strażakami w akcji biorą udział dromadery - samoloty gaśnicze należące do Lasów Państwowych. W ciąg ostatnich kilku godzin kilkukrotnie zrzuciły wodę na obszar objęty pożarem. To jednak za mało. Strażacy zwrócili się do leśników o dodatkową pomoc i kolejne jednostki latające.
Aktualnie pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym gaszą cztery samoloty. - Każdy zabiera 1800 litrów wody. Prawie 6,5 tysiąca litrów zrzucanych na ogień powinno pomóc strażakom, wojskom obrony terytorialnej i pracownikom Parku w jego gaszeniu - mówi Jarosław Krawczyk, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku w rozmowie z "Kurierem porannym".