– Jak powiedział Donald Trump, Polska była i jest przykładem patriotyzmu. Dzisiaj wielu Polaków odrzuca patriotyzm. Tendencja odejścia od narodów narodziła się w Unii Europejskiej. Winę za wojny światowe ponoszą imperia, a nie narody. A taką teorię snują elity europejskie – powiedział Leszek Sosnowski, dziennikarz, autor i założyciel wydawnictwa "Biały Kruk", który był gościem red. Marcina Bąka w specjalnym wydaniu Telewizji Republika z okazji 100-lecia 14. punktów Woodrowa Wilsona.
– Gdyby nie Paderewski, to nie byłoby tak łatwo ani w czasie rozmów w Wersalu ani później. Jego rola nie ograniczała się tylko do działań memorialnych – podkreślił gość programu.
– To był ostatni rok wojny, kiedy USA włączyły się do konfliktu. Było więcej diaspory niemieckiej w Stanach Zjednoczonych. Stany Zjednoczone po wojnie secesyjnej prowadziły bardzo liczne wojny, jak chociażby na Dominikanie – zaznaczył dziennikarz.
– Stany Zjednoczone nie były nastawione na całkowitą neutralność. Polityka izolacyjna była na początku tylko w Europie. Polakom zależało, aby ta Polska powstała. W momencie, kiedy zaczął działać mit legionów Piłsudskiego, wszyscy byli przekonani, że Polska powstanie – stwierdził założyciel wydawnictwa "Biały Kruk".
– W tym memoriale Polska była przedstawiona w granicach przedrozbiorowych. Silna Polska była stabilizatorem między dwoma mocarstwami – ocenił Leszek Sosnowski.
– Wówczas w Stanach Zjednoczonych były 4 miliony rdzennych Polaków. Nie byli to tylko prości ludzie. Były osoby o wyższym wykształceniu, którzy przypominali ludziom jaka była Polska kiedyś. Nie lekceważyłbym jednak tych prostych ludzi – armia Hallera na przykład. Pytanie na ile Ci ludzie – prości jak i inteligencja – była patriotyczna, przywiązana do ojczystych wartości? – zakończył pytaniem gość programu.