Absolwent medycyny opisał swoją niecodzienną historię. Zamiast rozpocząć pracę w szpitalu zatrudnił się w sklepie Biedronka. – Większe pieniądze za mniejszą odpowiedzialność – mówi w rozmowie z reporterem dziennika „Fakt”.
Mężczyzna w trakcie studiów odbył bezpłatne praktyki w szpitalu. Teraz jako absolwent cenionego i prestiżowego kierunku musiałby odbyć kolejną praktykę. Wprawdzie tym razem płatną, jednak zarabiałby jedynie 2 tys. złotych brutto, czyli około 1,4 tys. złotych „na rękę”.
– Zobaczyłem ulotkę pobliskiej Biedronki. Szukali pracowników za 2520 zł brutto już na wstępie. Czyli pół tysiąca więcej niż w szpitalu. A dodatki nieporównywalnie lepsze – tłumaczy w rozmowie z reporterem „Faktu”.
Mężczyzna chwali łatwość rozpoczęcia pracy w dyskoncie. – Można tam iść praktycznie z ulicy – wyjaśnia. Na początku dostaje się 2520 złotych brutto, a po trzech latach pensja wzrasta o co najmniej 300 złotych.