– A może jej nigdy nie było? A może ten krzyk, który się rozległ, nie wynika z naruszenia fundamentów państwa ani nie pokazuje żadnej nadzwyczajnej prawdy o polskiej polityce? – tak skompromitowany na taśmach Bartłomiej Sienkiewicz skomentował aferę taśmową.
Szef MSW dalej stosuje obronną narrację Platformy Obywatelskiej, stwierdzając, że „to forma rozmowy była siłą rażenia tych taśm, a nie ich meritum”.
Sienkiewicz na pytanie dziennikarzy Polska The Times, kto nagrywał polityków, odpowiedział, że „to był cały zespół ludzi, i on był dużo szerszy niż kelnerzy”. Jednocześnie przyznał, że nie może ujawnić więcej informacji, gdyż „jest związany przepisami prawa”.
Według ministra Sienkiewicza termin ujawnienia taśm wiąże się z odwetem środowisk przestępczych wobec jego działalności. – Mam świadomość tego, że przez te półtora roku pracy w MSW naruszyłem wiele istotnych interesów przestępczych. Było dla mnie jasne, że wcześniej lub później przyjdzie odwet – stwierdził szef resortu spraw wewnętrznych.
Sienkiewicz twardo zaprzeczał, że afera taśmowa kompromituje polityków partii rządzącej i wpływa na spadek poparcia dla PO. – Skąd tak kategoryczne sądy? Proszę się z nimi nie śpieszyć – oburzał się na stwierdzenie dziennikarzy. – Przypomnę, że przed wyborami do europarlamentu między Platformą a PiS było 9 proc. różnicy. Ostatecznie jednak - o koński łeb - PO eurowybory wygrała. Teraz mamy znów 9 proc. różnicy, tak wykazał ostatni sondaż. Nie mam poczucia, że ta różnica to konsekwencja ujawnienia nagrań. To naturalny dystans między opozycją a rządzącymi. On się zmienia dopiero w trakcie kampanii, gdy ludzie rzeczywiście muszą wybierać – próbował wyjaśniać swoje stanowisko Sienkiewicz, wyraźnie stwierdzając, że nie ma poczucia, iż taśmy przyczyniły się do spadku poparcia dla PO.
Szef MSW odniósł się również do krytyki Prawa i Sprawiedliwości. – Każda partia rządząca ma prawo mówić, że kraj pod jego rządami jest fajny – tak samo jak opozycja ma prawo wskazywać obszary, w których on fajny nie jest – mówił. – Ale opozycja nie powinna mówić, że Polski nie ma, bo w ten sposób niszczy to, co jest najcenniejsze - poczucie, że żyjemy we własnym kraju – stwierdził Sienkiewicz. Jednak w tym miejscu dziennikarze nie przypomnieli ministrowi, że to on jest autorem słów o „istnieniu polskiego państwa tylko teoretycznie”.