Janusz K., to sędzia, który został skazany na cztery lata więzienia. Przez kilka tygodni był poszukiwany listem gończym. Mimo nagłośnienia sprawy pozostawał nieuchwytny dla organów ścigania. Łapówkarz chyba jednak miał już dość ukrywania się. – Skazany stawił się do odbycia kary – potwierdziła „Codziennej” major Marzena Grochocka-Buchholz ze starogardzkiego aresztu.
Przed laty Janusz K. wymierzał sprawiedliwość – był sędzią, a nawet przewodniczącym wydziału karnego Sądu Rejonowego w Kościerzynie. Dziś można również opisać go jako skorumpowanego prawnika, bo zapadł wobec niego prawomocny wyrok skazujący.
Historia Janusza K. bulwersuje za każdym razem, gdy ją opisujemy. Sędzia nie tylko brał łapówki, ale wręcz się ich domagał. Przyjął ponad 100 tys. zł w gotówce, ale także słynny już półmisek ryby w galarecie. Nagrania zarejestrowane przez policję nie pozostawiały wątpliwości, mimo to bardzo długo trzeba było czekać na finał afery.
Sędzia został zatrzymany w 2008 r., a dopiero w 2016 r. uznano go za winnego (w powtórnym procesie) i skazano na 5 lat pozbawienia wolności. To orzeczenie zaskarżono, ale Sąd Okręgowy w Koszalinie wydał wyrok pod koniec kwietnia tego roku. Potwierdził, że Janusz K. brał łapówki, choć karę złagodził. Odsiadkę skrócono o rok.