Sędzia Zaradkiewicz: mamy do czynienia z ręcznym sterowaniem sądami przez władzę wykonawczą
Sędzia Sądu Najwyższego Kamil Zaradkiewicz w rozmowie z telewizją Republika powiedział, że "niestety mam wrażenie, że mamy do czynienia z coraz dalej idącym, pogłębiającym się stanem ingerencji ręcznego sterowania sądami przez władzę wykonawczą".
Wolność słowa zagrożona
Władze w Polsce chcą cenzurować platformy internetowe, takie jak X czy Facebook. Czy to zgodne z polską Konstytucją?
„Konstytucja RP w 54 artykule mówi, że wprost o ochronie wolności wypowiedzi, wolności słowa. Oczywiście, jak każda wolność, z jednej strony jest przyrodzona, ale jak każda wolność podlega też ograniczeniom. Przede wszystkim na inne, szczególnie chronione przez państwo, przez konstytucje wartości (…) nie zawsze można wszystko o wszystkim, wszystkich powiedzieć, szczególnie jeśli chodzi o kłamstwa o innych osobach.
Jeśli chodzi o debatę publiczną i wypowiedzi w świecie polityki, czy na temat funkcjonowania instytucji państwa, to ta wolność jest znacznie szersza, niż odnosimy się do oceny innych osób, np. prywatnych. W tym co nazywamy życiem publicznych, wolność wypowiedzi jest znacznie szersza”
– mówi sędzia Kamil Zaradkiewicz.
I dodaje, że „Konstytucja zakazuje w ogóle cenzury prewencyjnej. Ten zakaz ma charakter bezwzględny. Ten zakaz jest skierowany do władz publicznych. Ten przepis konstytucji mówi wprost: nie wolno władzy publicznej stosować cenzury prewencyjnej (…) Jeśli mamy do czynienia z prywatnym nadawcą, to on decyduje, jakie treści przekazuje na antenie, jaki jest profil danej redakcji itd.”.
„Natomiast władza państwowa nie ma prawa ingerować w ten sposób, żeby zakazywać publikacji treści, a tym bardziej funkcjonować jakimkolwiek redakcjom (…) na rynku mediów jako takich, co do zasady władza nie ma prawa decydować o tym, kto może prowadzić działalność medialną. I jeśli tak robi, to jest cenzura prewencyjna, co jest zakazane”
– mówi Kamil Zaradkiewicz, sędzia SN.
Sędziowie, których władza koalicji 13 grudnia uważa za neo-sędziów są prześladowani
Dziś na portalu oko.press pojawił się artykuł o tym, że 10 sędziów (nazywanych neo-sędziami) z trzech wydziałów karnych Sądu Okręgowego w Warszawie ma zostać zesłanych do „oślej ławki”, gdzie nie będą mogli wydawać wyroków.
„Niestety mam wrażenie, że mamy do czynienia z coraz dalej idącym, pogłębiającym się stanem ingerenci ręcznego sterowania sądami. I to zarówno ze strony władzy wykonawczej, w szczególności słynne rozporządzenie pana ministra Adama Bodnara z kwietnia 2024 roku, notabene uznane za niezgodne z przepisami wyższej rangi przez Trybunał Konstytucyjny. To rozporządzenie przewidywało, że w sprawie wyłączania sędziów (nazywanych „neosędziami”) i mają nie podlegać losowaniu w takich sprawach, to już jest ingerencja w sposób przydzielania spraw. Jeśli zatem mamy do czynienia z sytuacją, kiedy z uwagi na tryb nominacyjny, jakaś grupa sędziów jest – od jakiś kategorii spraw odsuwana, to ja to oceniam jednoznacznie negatywnie, czyli jako instrument, który może być niestety oceniony, jako ręczne sterowanie czy manipulacja składami. Jeśli do tego dodamy jeszcze jeden instrument, czyli są wyłączani sędziowie z rozpoznawania spraw tylko i wyłącznie z tego powodu, że w określonym trybie zostali nominowani. Zostali wybrani jako kandydaci na sędziów przez KRS, bo to też jest niewłaściwie prezentowane, jakoby sędziowie byli powoływani przez tę radę. Oni są tylko wskazywani na to stanowisko (…) z tego powodu są wyłączani od rozpoznawania spraw, to to jest moim zdaniem ewidentny instrument manipulowania składami, a to jest w cywilizowanym państwie prawa kompletnie niedopuszczalne”
- powiedział sędzia Sądu Najwyższego.
Źródło: Republika