- Myślę, że poziom dziennikarstwa uwarunkowany jest oglądalnością, a nie dociekaniem do prawdy. Akurat w polityce, która ma istotne znaczenie dla opinii publicznej, przekazywane mają być sprawy sejmowe – robi się medialny show, spektakl, pokazuje polityków jako aktorów, celebrytów, a nie merytoryczne, rzeczowe osoby. W mediach trudno podzielić się merytorycznymi uwagami – trzeba postawić na krótkie strzały, bo to daje popularność - powiedziała w programie "Prosto w oczy" posłanka Kukiz\'15, Agnieszka Ścigaj.
"Trzeba postawić na krótkie strzały"
- Tego typu debaty są bardzo trudne, jeśli chodzi o o kulturę wypowiedzi i napięcie emocjonalne, panuje styl przerywania sobie nawzajem i przerywania przez dziennikarzy. Są to trudne debaty, na tematy często dzielące polityków. Ministrowi Szefernakerowi została przerwana wypowiedź - niektórzy traktują to jako „fight”, pewnego rodzaju zachętę do dalszej dyskusji, ale ja przykładowo jestem nauczona, by czekać na dokończenie wypowiedzi i nieprzerywanie innym. Rozumiem, że pan minister czuł się urażony, bo nie mógł powiedzieć tego, co chciał powiedzieć. Sprawę dobił redaktor, który powiedział, że „może pan wyjść” - powiedziała Agnieszka Ścigaj o wczorajszym incydencie w "Śniadaniu Radia ZET", gdy studio opuścił minister w KPRM, Paweł Szefernaker.
- Myślę, że poziom dziennikarstwa uwarunkowany jest oglądalnością, a nie dociekaniem do prawdy. Akurat w polityce, która ma istotne znaczenie dla opinii publicznej, przekazywane mają być sprawy sejmowe – robi się medialny show, spektakl, pokazuje polityków jako aktorów, celebrytów, a nie merytoryczne, rzeczowe osoby. W mediach trudno podzielić się merytorycznymi uwagami – trzeba postawić na krótkie strzały, bo to daje popularność - dodała posłanka.
"To płytkie, gdy dziś politycy PO mówią o odruchach serca"
- Inny aspekt manipulacji to granie przez polityków na emocjach. Przykre, że dzieci stały się przedmiotem manipulacji, to manipulowanie w celu osiągnięcia korzyści politycznych. Poseł Kierwiński powiedział wczoraj, że to „odruchy serca” – to tak płytkie, gdy teraz politycy PO mówią o jakichś odruchach serca. Ja zaproponowałam, że obecnie przykładowo prowadzę trzy akcje charytatywne na rzecz polskich dzieci, które nie mają środków na leczenie i rehabilitację dzięki rządom Platformy i muszą zbierać i żebrać. Może tu jest szansa wykorzystać te odruchy serca? I w rzeczonym Sopocie pan prezydent znalazłby kilkadziesiąt dzieci, które nie mają pieniędzy, by być leczone w polskich szpitalach, nie mają na rehabilitację, żyją za 750 zł albo za 150 złotych zasiłku pielęgnacyjnego - skomentowała posłanka Kukiz'15 manipulację o "10 sierotach z Aleppo".
- Takie manipulowanie ludzkimi emocjami, robienie z siebie wielkich współczujących jest tak niskie, że szkoda się rozwodzić. Nie umniejsza to tragedii Aleppo i tych dzieci. To są rzeczy przerażające. My, zamiast używania tego medialnie, staramy się pomóc. Nasz doradca, Paweł Kukiz-Szczuciński wyjeżdża do Syrii regularnie, jest lekarzem - istnieje wiele form pomocy i jeśli pani poseł Pomaska chciałaby pomóc, to jest wiele możliwości. Niestety, cała sytuacja z występowaniem w mediach pokazuje, że politycy, którym pomyliły się role z teatrem stają się popularni, a szefowie partii stawiają ich na pierwszych miejscach na listach - spuentowała polityk.