Polska jest otwarta na to, by sprzedawać broń Ukrainie - powiedział minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. Zastrzegł jednak, że to zależy od możliwości finansowych Ukrainy.
– Jesteśmy otwarci. To jest biznes – mówił w TOK FM szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna. Podkreślił jednak, że nie powinno się robić wokół tej sprawy atmosfery, że my teraz rozpoczynamy etap sprzedawania broni.
Minister ocenił, że Ukraińcy muszą sami budżetować zakup broni. – To jest ich suwerenna decyzja – powiedział. Dodał, że jest to również "kwestia finansów ukraińskich i woli do podejmowania trudnych, twardych decyzji".
W czwartek wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak mówił, że "nie ma żadnych przeszkód" do sprzedaży przez polski przemysł broni dla Ukrainy.
Ambasador Ukrainy: Mamy swoją broń. Koncentrujemy się na dyplomacji
Ambasador Ukrainy Andrij Deszczyca, pytany w RMF FM, czy Ukrainie potrzebna jest broń, odpowiedział:
"Tak naprawdę mamy swoją broń, ale uważam, że te rozmowy z bronią muszą być przeprowadzone przez tych ludzi, którzy znają się na broni, przez ekspertów z ministerstwa obrony i takie konsultacje trwają". Dodał, że teraz Ukraina koncentruje się na tym, "żeby znaleźć wyjście polityczne, dyplomatyczne".
Ostrzejsze sankcje
Na nadzwyczajnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych w Brukseli postanowiono, że w ciągu tygodnia zostanie przygotowana nowa lista osób, które zostaną objęte sankcjami wizowymi i finansowymi - w formie zakazu wjazdu do UE oraz zamrożenia aktywów. "9 lutego zostanie ona zaakceptowana decyzją ministrów spraw zagranicznych" - mówił w czwartek dziennikarzom szef polskiej dyplomacji.
Ministrowie uzgodnili też, że przedłużają do września bieżącego roku obowiązujące od marca ub.r. sankcje wizowe i finansowe. Sankcje te dotyczą już 132 osób oraz 28 firm i organizacji. Są to zarówno liderzy ukraińskich separatystów jak i rosyjscy politycy, wojskowi oraz osoby z otoczenia Kremla.
Rozszerzenie czarnej listy ma związek z eskalacją walk na wschodniej Ukrainie, w tym z sobotnim ostrzałem Mariupola, w którym zginęło 30 osób. Odpowiedzialnością za eskalację UE obarczyła Rosję, która - jak podkreślono w dokumencie - nieprzerwanie wspiera separatystów na Ukrainie.