– Lech Wałęsa nie tylko zniesławił w sposób straszliwy i Jarosława Kaczyńskiego i Lecha Kaczyńskiego, ale również ich matkę. Może warto zwrócić uwagę, jak on się wyrażał o śp. Jadwidze Kaczyńskiej. Mną to najbardziej wstrząsnęło. Trzeba być degeneratem, żeby w ten sposób mówić o nieżyjącej matce człowieka, który jest na sali – powiedział red. naczelny „Gazety Polskiej”, który wystąpił w programie „Minęła Dwudziesta” w TVP Info.
– Sprawa jest ewidentna. Lech Wałęsa nie tylko zniesławił w sposób straszliwy i Jarosława Kaczyńskiego i Lecha Kaczyńskiego, ale również ich matkę. Może warto zwrócić uwagę, jak on się wyrażał o śp. Jadwidze Kaczyńskiej. Mną to najbardziej wstrząsnęło. Trzeba być degeneratem, żeby w ten sposób mówić o nieżyjącej matce człowieka, który jest na sali – mówił Sakiewicz.
– Lech Wałęsa nie wyszedł z błota, w którym się znalazł w młodości. On, wchodząc na strajk, przyszedł na niego, żeby go zgasić. Są konkretne dowody, zeznania. Próbował zapobiec powołaniu ogólnopolskiego związku „Solidarność”, na to też są dowody i świadkowie.
– Kiedy okazało się, że nie da się tego procesu zatrzymać, to wskakiwał na tego konia, żeby dalej w nim być. Trzeba się pogodzić, że to był człowiek po prostu sterowany. Być może w jego głowie jest tak, że on chciałby być kimś innym, ale nie jest. On cały czas był matrioszką, był sterowany przez SB i go wypychano w momencie, gdy był im do czegoś potrzebny – podkreślał publicysta.