Jestem wdzięczny za obecność na procesie zwolenników niezależnych mediów, bo tak naprawdę jedyną prawdziwa władzą w Polsce są obywatele polscy i oni muszą być świadkami tego, jak sądownictwo próbuje zniszczyć wolność słowa – powiedział „Codziennej” red. Tomasz Sakiewicz przed jutrzejszym posiedzeniem Sądu Okręgowego w Warszawie.
Jutro w warszawskim Sądzie Okręgowym przy al. Solidarności 127 zapadnie wyrok w kuriozalnym procesie, w którym grupa 38 sędziów z Krakowa domaga się sprostowania przez „Gazetę Polską” autoryzowanego wywiadu z premierem Mateuszem Morawieckim. W czerwcu ubiegłego roku w „GP” szef rządu odpowiadał na pytanie o bunt krakowskich sędziów, którzy wystąpili przeciwko prezes powołanej przez ministra sprawiedliwości. – W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z Krakowa. Będę zachęcał pana Timmermansa, aby się przyjrzał temu przykładowi bardzo uważnie. Wszystko wskazuje bowiem na to, że działała tam zorganizowana grupa przestępcza – odpowiedział wówczas Morawiecki. Punktem zapalnym stało się sformułowanie „grupa przestępcza”, które rozsierdziło sędziów Sądu Okręgowego, chociaż nazwa tego sądu w wywiadzie nie padła. – Sprawa jest niesamowita, bo dziennikarza i redaktora naczelnego ściga 38 sędziów, którzy w żaden sposób nie byli wymienieni w artykule i ich sprawa w najmniejszym stopniu nie dotyczy – ocenił Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „GP”. Sędziowie chcą, by sąd nakazał tygodnikowi zamieszczenie sprostowania słów premiera Morawieckiego. Zdaniem Sakiewicza sędziowie próbują pokazać, że można zastraszyć niezależne media.
Autor: Paweł Tunia
CZYTAJ WIĘCEJ W DZISIEJSZEJ ,,GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE"