Są inne dowody na sędziego Milewskiego
Nie ma żadnego nagrania rozmowy z głośnej prowokacji wobec sędziego Milewskiego. Nie wyklucza to jednak stwierdzenia popełnienia przestępstwa. Mogą w tym pomóc dowody pośrednie – pisze "Rzeczpospolita".
Portal tvn24.pl donosi, że oryginał nagrania przepadł, zaś autor prowokacji jest „niewiarygodny”. Ani prokuratura, ani sąd dyscyplinarny nie mają w posiadaniu nagrania rozmowy Pawła M., autora prowokacji, z sędzią Ryszardem Milewskim, ukaranym za uchybienie godności sędziego przy sprawie Amber Gold. Były prezes gdańskiego sądu zamierza wykorzystać brak nagrania przed Sądem Najwyższym.
Domagalski przypomina, że „już w I instancji obrona Milewskiego kwestionowała autentyczność ujawnionego w mediach nagrania rozmowy, wskazując, że była montowana”. Sąd Apelacyjny w Warszawie oznajmił, że nagranie rozmowy jest wiarygodne i nie zostało zmanipulowane, a Milewski nie kwestionował, że „rozmawiał z osobą podającą się za asystenta szefa Kancelarii Premiera oraz że nie potrafił wyjaśnić, na czym konkretnie ta manipulacja miałaby polegać”.
Domagalski wskazuje też, że aby ukarać dyscyplinarnie Milewskiego, należałoby wykazać, że dopuścił się on przewinienia dyscyplinarnego. Milewski dopuścił się takiego przewinienia przeprowadzając upublicznioną przez Pawła M. rozmowę. Problemem jest fakt, że nagrania z tej rozmowy nie ma. Brak bezpośredniego dowodu w postaci nagrania można zastąpić innymi dostępnymi dowodami, jak na przykład zeznaniami Pawła M. – proponuje Domagalski. Paweł M. ma status świadka, choć będzie badany pod względem wiarygodności. Może mieć istotne powody, dla których nie chce ujawnić nagrania. – To tak jak w rzadkich wprawdzie, ale zdarzających się sprawach o zabójstwo: nie trzeba dysponować zwłokami, by skazać zabójcę – porównuje Domagalski.
– W polskim prawie nie ma zakazu wykorzystania dowodów pozyskanych w nielegalny sposób – wskazuje adwokat zajmujący się sprawami karnymi Paweł Ignajtew, odnosząc się do kwestionowania dopuszczalności prowokacji i wynikających z niej dowodów. Według niego rozmowa obywatela z sędzią ze służbowego numeru telefonu nie być uznana za działanie sprzeczne z prawem. Adwokat dodaje jednak, że „przedłożone sądowi dowody muszą być samodzielne bądź w połączeniu z innymi niepodważalne”.