Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się pierwsza rozprawa poświęcona pozwowi Anny Ciałowicz, historyka i tłumacza z jidysz, przeciwko Muzeum Historii Żydów Polskich i spółce Agora S.A.
Sprawa dotyczy naruszenia praw autorskich przez wydawców „Spacerownika po żydowskiej warszawie”, to znaczy Muzeum i spółkę Agora oraz korzystania przez Muzeum z artykułów publikowanych przez Ciałowicz na stronach Gminy Żydowskiej.
Moi pełnomocnicy do obydwu tych instytucji wysyłali pisma o natychmiastowym zaprzestaniu naruszeń. Pisma te były lekceważone i sprawa musiała skończyć się w sądzie, ponieważ w przypadku MHŻP proceder korzystania z dorobku mojej pracy trwa od czterech lat, „Spacerownik” jest tylko jednym z wielu przykładów naruszenia praw autorskich – skomentowała sprawę Anna Ciałowicz.
Spodziewałabym się, że Muzeum będące przecież instytucją zaufania publicznego, która w legalny sposób pozyskuje swoje materiały, że są one weryfikowane i ludziom podawana jest rzetelna wiedza historyczna, a w tym przypadku tak nie jest. – mówiła Ciałkowicz.
-Moje materiały publikowane są bez mojej zgody, a część z nich stanowią przedwojenne kaczki dziennikarskie publikowane jako ciekawostki, natomiast są w muzeum prezentowane jako rzetelna wiedza. Można je spotkać na wystawach, w katalogach i filmach umieszczanych przez Muzeum w Internecie. Po pismach moich pełnomocników materiały te były z Internetu usuwane.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zembaczyński wstydzi się wykształcenia. „Zagadkowe” zniknięcie Collegium Humanum z życiorysu
PIEKŁO ZAMARZŁO! Wyborcy koalicji 13 grudnia oburzeni nepotyzmem: „Nie po to walczyliśmy, K*RWA MAĆ!”
Wrocław. Polacy muszą wiedzieć, komu powierzyli fotel prezydenta
Komisja Ligi anulowała czerwoną i żółtą kartkę