To co się działo w Marsylii nijak nie przypominało burd kibicowskich. Mieliśmy raczej do czynienia z grupą osób, która sprawiała wrażenie, że są to wyszkoleni w walkach ulicznych specjaliści – ocenił w "Chłodnym okiem" Cezary Gmyz.
Gmyz wspomniał wczorajszy wpis dziennikarza TVN Grzegorza Kuczyńskiego, który specjalizuje się w rosyjskich służbach, – On zwrócił uwagę na tatuaże, które nosili ci kibice. Część z nich nawet zademonstrował. To dość charakterystyczny tatuaż i bardzo szybko się zorientowano, że jest to tatuaż, którego używają wojska specjalne GRU, czyli wywiadu wojskowego – mówił dziennikarz. Jak dodał, to by wskazywało na to, że mamy do czynienia z ludźmi, którzy rzeczywiście są przeszkoleni.
Ten z prawej to 67. Samodzielna Brygada specnazu GRU z Bierdska. Formalnie rozwiązana parę lat temu https://t.co/IZQ119bb39
— Grzegorz Kuczynski (@KuczynskiG) 13 czerwca 2016
Cezary Gmyz zastanawiał się, czy funkcjonariusze rosyjskich służb pozwoliliby sobie na tak łatwą identyfikację. Dochodzi do wniosku, że w tym przypadku ujawnienie mogłoby być zasadne. – To mogła być próba wysłania pewnego rodzaju ostrzeżenia w stosunku do zachodnich służb specjalnych – wskazywał.
Dziennikarz podkreślił, że francuskie służby skupione na zagrożeniu terrorystycznym płynącym raczej ze strony ludzi o wyglądzie "śródziemnomorskim", nie dopatrzyły się zagrożenia ze strony osób przybyłych z Rosji mimo konieczności przyznania im wizy. – To być może są brygady Putina wysłane po to, aby pokazać jak małymi siłami można dezorganizować społeczeństwa zachodnie – tłumaczył.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: