- Walki polskich żołnierzy pod dowództwem ppłk. Nikodema Sulika, gen. Franciszka Kleeberga czy gen. Orlik-Ruckemanna pokazywały, że Polacy mogli skutecznie bić Sowietów, zdezorganizowanych, bez dobrego dowództwa. Nie było tak, jak mówiła komunistyczna propaganda, że na terytorium Polski nie było żadnych walk z Armią Czerwoną, że Polska była w stanie rozkładu, a żołnierze sowieccy nieśli pomoc ludności na Kresach – powiedział dziś Maciej Rosalak w „Kalendarzu Historycznym” Telewizji Republika.
Interwencja, która miała "przywrócić porządek"
- To był cios, który wymierzyły przygotowane od dłuższego czasu do inwazji siły radzieckie. Na naszych kresach znajdowały się niewielkie siły, zapasowe, znacznie pomniejszone, ponieważ najlepiej wyszkolone i uzbrojone oddziały trafiły na front niemiecki. 17 września, wbrew temu co serwowała propaganda komunistyczna, Polska nie przestała walczyć – tliła się Bzura, broniła Kępa Oksywska, Warszawa, znaczne polskie siły działały na Lubelszczyźnie. Wówczas, po ponad dwóch tygodniach wojny Niemcy powinny otrzymać cios ze strony aliantów, jednak jak wiemy, tak się nie stało – mówił Rosalak o dniu, w którym 77 lat temu wkroczyły na terytorium Polski wojska radzieckie.
- Już 16 września oddziały sowieckie otrzymały rozkaz o wkroczeniu do Polski. O godz. 3 czasu moskiewskiego, 17 września, zastępca Wiaczesława Mołotowa w sowieckim MSZ, Władmir Potiomkin wezwał ambasadora RP w Moskwie, Wacława Grzybowskiego i odczytał mu treść noty, mówiącej o rozkładzie ośrodków władzy w Polsce, braku rządu i konieczności interwencji Armii Czerwonej, która miała przywrócić porządek i pomóc ludności białoruskiej i ukraińskiej. Grzybowski nie przyjał noty o wypowiedzeniu wojny – dodał Maciej Rosalak.
"Polacy mogli skutecznie bić Sowietów"
- Nie było tak, jak mówiła komunistyczna propaganda, że na terytorium Polski nie było żadnych walk z Armią Czerwoną, że Polska była w stanie rozkładu, a żołnierze sowieccy nieśli pomoc ludności na Kresach. Były stanice korpusu Ochrony Pograniczna, które z czasem tworzyły większe oddziały i prowadził walkę z Sowietami. Tutaj należy wspomnieć o ppłk. Nikodemie Suliku, którego oddział toczył z Armią Czerwoną krwawe walki na północnym Wołyniu. Do najbardziej heroicznych czynów należy zaliczyć obronę Grodna, gdzie korpus pancerny zaatakował miasto bronione przez harcerzy i rezerwistów. Obrona miasta trwała ponad dwa dni. Warto również wspomnieć działania znakomitego dowódcy, generała Franciszka Kleeberga i jego Samodzielną Grupę Operacyjną „Polesie”, która toczyła zwycięskie bitwy z Sowietami, starającymi się otoczyć oddziały Kleeberga – wspomniał Rosalak.
Rosalak odniósł się również do faktu wydania przez marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza dyrektywy, która nakazywała nie podejmować walki polskich żołnierzy z Sowietami, chyba że „w ostateczności”. - Ostateczność była taka, że Sowieci wkroczyli do Polski i chcieli polskie wojsko rozbroić. A zadaniem żołnierza jest walczyć. Walki polskich żołnierzy pod dowództwem ppłk. Nikodema Sulika, gen. Franciszka Kleeberga czy gen. Orlik-Ruckemanna pokazywały, że Polacy mogli skutecznie bić Sowietów, zdezorganizowanych, bez dobrego dowództwa – dodał.
Czytaj także:
Dziś mija 77. rocznica agresji sowieckiej na Polskę