"Po co Niemcy ryzykują swoją reputację, na którą zapracowały ciężkim trudem dla gazociągu budowanego z Władimirem Putinem, który na pierwszy rzut oka jest niezgodny z ich wartościami?" – pisze o postawie Berlina wobec Nord Stream 2 "Washington Post". Jednak jak zauważa serwis BiznesAlert.pl inne zdanie w tej sprawie ma Radosław Sikorski.
Amerykański dziennik zastanawia się, dlaczego Waszyngton robi tak niewiele, by zniechęcić kanclerz Angelę Merkel do 'gazowego oszustwa' (gazociąg Nord Stream 2 - red.) ze strony Władimira Putina i podkreśla, że Berlin zapomina o solidarności w stosunku do swoich wschodnich sąsiadów. Według "Washington Post" Gazprom nie jest zwykłą spółką państwową, ale narzędziem realizacji geopolitycznych ambicji Moskwy.
"Putin chce z jednej strony zapewnić dochód Gazpromowi, a z drugiej zwiększyć zależność Europy Zachodniej od rosyjskiego gazu, przy jednoczesnym pozbawieniu Ukrainy możliwości oporu przed 'chwiejną kampania na rzecz destabilizacji'. Jednak Merkel nie ustępuje i nazywa Nord Stream 2 'projektem komercyjnym', który ma swoje rynkowe uzasadnienie" – pisze "Washington Post".
Niemiecka "solidarność"
Radosław Sikorski, który umowę ws. gazociągu Nord Stream nazwał kiedyś nowym paktem Ribbentrop-Mołotow, ma w tej sprawie inne zdanie, stając w obronie racjonalności gazowej nitki łączącej Rosję z Niemcami. Komentując na Twitterze tekst "Washington Post" były szef MSZ napisał, że "z drugiej strony, każdy miliard euro wydany na wielki gazociąg, to jeden mniej przeznaczony na zbrojenia".
On the other hand, every € bln spent on a superfluous pipeline is one less to spend on offensive armaments. https://t.co/rnZAIco9FT
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) January 2, 2016
Jak podkreśla portal Biznesalert.pl, polityka Niemiec wobec Nord Stream 2 stoi w sprzeczności z sankcjami gospodarczymi nałożonymi na Rosję przez Unię Europejską. "Wsparcie Berlina może być postrzegane w biedniejących krajach, jak Grecja i Włochy, jako wojna bogatych przeciwko biednym. Rozbudowa magistrali bałtyckiej przekreśliła, bowiem na dzień dzisiejszy szanse projektu Turkish Stream, na który liczyli południowi partnerzy Gazpromu w Unii Europejskiej" – czytamy w serwisie.
CZYTAJ TAKŻE:
Brak solidarności energetycznej w UE. Niemieckie firmy porozumiały się z Gazpromem ws. Nord Stream 2