Rosyjska doktryna wojenna będzie tematem posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Według prezydenckiego doradcy Romana Kuźniara z doktryny nie wynika bezpośrednie zagrożenie wojskowe dla krajów NATO i UE, zagrożone mogą się natomiast czuć byłe kraje ZSRR.
Szef BBN Stanisław Koziej, który jest sekretarzem Rady, zwrócił uwagę, że Rosja zapisała w doktrynie prawo do interwencji w sąsiednich krajach dla obrony rosyjskich obywateli lub interesów Rosji.
Tematem posiedzenia Rady, które rozpocznie się o godz. 12.30 w siedzibie BBN, będzie "Doktryna wojenna Federacji Rosyjskiej, w kontekście wniosków dla bezpieczeństwa Polski". Po zakończeniu obrad - około godz. 14. - zaplanowano briefing prasowy w Pałacu Prezydenckim.
Nowa doktryna wojenna Federacji Rosyjskiej, podpisana w grudniu ub.r. przez prezydenta Władimira Putina, za główne źródło zagrożenia zewnętrznego dla państwa uznaje rozszerzanie NATO i destabilizację niektórych terytoriów. W dokumencie zwrócono uwagę na zagrożenie ze strony terroryzmu i możliwość zamachów dokonywanych na terenie Rosji.
W doktrynie zapisano konieczność utrzymania wysokiej gotowości sił zbrojnych, w celu zapobiegania i przeciwdziałania konfliktom zbrojnym.
Sformułowanie nowej doktryny – ogólnego dokumentu strategicznego – Kreml uzasadniał zmieniającym się charakterem zagrożeń, podkreślając, że zmiany nie wpłyną na dotychczasowy obronny charakter doktryny.
– Będziemy analizowali nową doktrynę wojenną Rosji podpisaną w grudniu przez prezydenta Putina; doktrynę, która jest ważna z naszego punktu widzenia, bo formalnie prezentuje obecne poglądy i kurs rosyjskiej polityki wojskowej – powiedział Koziej. – Chcemy przeanalizować ją pod kątem znaczenia dla polskiego bezpieczeństwa – dodał.
Jak zaznaczył szef BBN, "wydaje się, że ta doktryna jest kontynuacją polityki rosyjskiej prowadzonej od paru lat, utrwala kurs polityki bezpieczeństwa zewnętrznego pokazany w praktyce w ubiegłym roku podczas interwencji na Ukrainie".
Koziej dodał, że doktryna "utrwala antyzachodni kurs, wciąż pokazując NATO jako źródło potencjalnych i realnych zagrożeń". – To, co nowe, to podkreślenie znaczenia dla Rosji jej bezpośredniego otoczenia – dodał. Zwrócił uwagę, że w kontekście bezpieczeństwa militarnego doktryna wskazuje także wyzwania wewnętrzne i mówi o możliwości użycia sił zbrojnych wobec zagrożeń wewnętrznych.
Za niepokojący zapis szef BBN uznał "możliwość zapewnienia sobie interwencji w sąsiednich krajach w obronie własnych obywateli czy nawet w sytuacji, gdyby władze sąsiedniego kraju prowadziły politykę sprzeczną z interesami Rosji".
Według doradcy prezydenta do spraw zagranicznych prof. Romana Kuźniara z nowej doktryny wojennej Rosji nie wynika bezpośrednie zagrożenie wojskowe dla krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego ani UE. – Zagrożone natomiast mogą czuć się kraje bezpośrednio sąsiadujące z Rosją, byłe kraje ZSRR – ocenił.
Do nowych elementów Kuźniar zaliczył uznanie za zagrożenie dla bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej nagłych czy radykalnych zmian politycznych w krajach sąsiadujących z Rosją. Podkreślił, że jest to jest aluzja do zmiany, która nastąpiła na Ukrainie.
– Jeśli Rosja zdecydowała się na interwencję po upadku prezydenta Wiktora Janukowycza, to oznacza, że gdyby podobny scenariusz zdarzył się w innych krajach sąsiadujących z Rosją, innych krajach byłego Związku Sowieckiego, to Rosja zastrzega sobie prawo do reagowania w taki sam sposób. Ja to nazywam nową doktryną Breżniewa. Doktryna Breżniewa przyjęta w latach 60. mówiła o tym, że upadek socjalizmu czy przewrót w jednym z krajów komunistycznych, oznaczałby zagrożenie dla bezpieczeństwa krajów wspólnoty komunistycznej, Układu Warszawskiego i wymagałby interwencji zbrojnej – wyjaśnił prezydencki doradca.
– Druga rzecz, która jest nowością w doktrynie, to podkreślenie zagrożenia, jakie mogą stanowić dla Rosji prowadzone na jej terytorium działania na rzecz demokracji, praw człowieka, czyli tego wszystkiego, co władze Rosji mogłyby postrzegać jako zagrożenie dla stabilności obecnego autorytarnego reżimu politycznego – mówił prof. Kuźniar.
Pytany, co z nowej doktryny wojennej Rosji wynika dla Polski, Kuźniar zaznaczył, że doktryna ta jedynie formalizuje to, co widać w polityce rosyjskiej od dobrych paru lat. – Chodzi o gotowość do używania siły w stosunkach zewnętrznych, znaczny wzrost nakładów na zbrojenia, modernizację rosyjskiej armii – wyliczał.
Jak dodał, chociaż wszystko to są rzeczy, które już miały miejsce wcześniej, a teraz zostały ujęte w nowej doktrynie, to jednak są niepokojące nie tylko dla bezpośredniego otoczenia Rosji. – Oznacza to, że Rosja weszła na kurs polityki mocarstwowej, w ramach której zamierza aktywnie posługiwać się siłą dla dochodzenia tego, co definiuje jako swoje interesy – podkreślił prof. Kuźniar.
Także Jan Malicki ze Studium Europy Wschodniej UW uważa, że rosyjska doktryna wojenna w sposób bezpośredni nie zagraża Polsce. – Jednym z elementów tej (...) doktryny jest obrona ludności rosyjskiej, gdziekolwiek są w świecie. My jednak w Polsce ludności rosyjskiej nie mamy – dodał. – W tym sensie to jest zagrożenie, które dotyczy przede wszystkim trzech krajów bałtyckich, Ukrainy i Gruzji. To jest te pięć krajów, które mogą poczuć się w sposób specjalny zagrożone – kontynuował.
Na pytanie, czy obecność państw bałtyckich w NATO nie jest wystarczającym "odstraszaczem", odparł: – To zobaczymy właśnie. – Z punktu widzenia NATO, a również z punktu widzenia Polski na ten moment stanowisko jest takie, że obecność w NATO jest wystarczająca dla krajów bałtyckich jako zabezpieczenie, ale nie wiemy tak naprawdę, jakie są plany Moskwy w tej sprawie i co Kreml zamierza zrobić – powiedział.
Jak mówił, są dwa możliwe scenariusze: pierwszy, że Kreml uzna, że jeśli kraj jest w NATO, to dotyczy go art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego, mówiący o wspólnej obronie i jest absolutnie bezpieczny. – Albo wersja druga - że odwrotnie, postanowi sprawdzić, czy artykuł 5 jest prawdziwy i czy NATO rzeczywiście jest w stanie i zamierza bronić w sensie bezpośrednim, wojskowym krajów bałtyckich – mówił.
Pytany, jakie wnioski Polska powinna wyciągnąć z rosyjskiego dokumentu, odparł, że trzeba w sposób zdecydowany i długoterminowy wzmacniać zbrojenia wysokiej jakości bronią defensywną oraz stworzyć – jak mówił – prawdziwą obronę terytorialną.
Według Malickiego należałoby także przywrócić obowiązkową służbę wojskową lub wprowadzić stosowane w wielu krajach regularne szkolenia wojskowe.
Wskazywał też, że "absolutnie nieodzowne jest gwałtowne wzmożenie działań dyplomatycznych w kierunku budowania sojuszy regionalnych i wzmacniania sojuszu wojskowego w ramach NATO, przede wszystkim ze Stanami Zjednoczonymi".
Jak informuje prezydencka kancelaria, środowe posiedzenie Rady odbędzie się w nowym składzie. W związku z rozwiązaniem klubu poselskiego Twój Ruch, ze składu Rady odwołany został przewodniczący partii TR Janusz Palikot.
Rada Bezpieczeństwa Narodowego to konstytucyjny organ doradczy prezydenta. W jej skład wchodzą marszałkowie obu izb parlamentu, premier, wicepremierzy, ministrowie spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych, szef kancelarii premiera, a także szefowie partii reprezentowanych w parlamencie z wyjątkiem prezesa PiS, który zrezygnował z członkostwa.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.
Gembicka: Tusk pręży muskuły i mówi, że nie wpuści migrantów, a za plecami Polaków zgadza się na wszystko
Ujawniamy! To im Sutryk zafundował studia. ZOBACZ!
Nitras wzywa imienia Jezus na wieść o zatrzymaniu Sutryka