"Przyjdzie moment, w którym powiemy, jak wielkie trudności, również wewnątrz TVP spotykaliśmy i jak te trudności przełamywane były przez jednoznaczny, bezwzględny upór prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza wbrew rzeczom, które dziś dla nas są zupełnie jasne i klarowne. Wówczas mieliśmy wrażenie, że może to są jakieś złośliwości, może motywowane jakąś osobistą niechęcią. Dziś nie mamy wątpliwości żadnych", ujawnił w programie "Atak na Woronicza 17" red. Michał Rachoń.
20 grudnia nastąpił zamach na media publiczne - TVP, Polskie Radio i PAP. Z każdym dniem dowiadujemy się coraz więcej na temat kulisów tej bezprawnej operacji. Przejęcie TVP było możliwe m.in. dzięki dotychczasowym pracownikom tej instytucji, którzy przeszli na stronę uzurpatorskich władz. Jedną z takich osób jest Rafał Kwiatkowski, który do 20 grudnia br. pełnił funkcję wicedyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Odpowiadał za gospodarność.
Podczas programu "Atak na Woronicza 17" rozmawiano na temat pracowników TVP, którzy przeszli na stronę "neo-zarządu" pod wodzą pseudo-prezesa Tomasza Syguta.
"Za ścianą jest gabinet dyrektora Rafała Kwiatkowskiego, dyrektora ds. technicznych. On odpowiada za gospodarność. Nie ma go tu w pracy od paru dni. On ma odpowiadać za sprawy techniczne, jak technika TVP Info nie działa. Został uznany przez nowy zarząd. To on podjął decyzję, że przechodzi do nowej ekipy", powiedział Jakub Maciejewski.
Z kolei Michał Rachoń, współautor serialu "Reset" ujawnił kulisy dotyczące tego, jak wielu pracowników TVP utrudniało realizację prac nad tą produkcją.
"Będzie całkiem niedługo czas, by powiedzieć o wszystkich okolicznościach pracy nad serialem „Reset”. Nigdy nie mówiliśmy tego publicznie, myślę, że jeszcze przez jakiś czas o tym nie powiemy. Przyjdzie moment, w którym powiemy, jak wielkie trudności, również wewnątrz TVP spotykaliśmy i jak te trudności przełamywane były przez jednoznaczny, bezwzględny upór prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza wbrew rzeczom, które dziś dla nas są zupełnie jasne i klarowne. Wówczas mieliśmy wrażenie, że może to są jakieś złośliwości, może motywowane jakąś osobistą niechęcią. Dziś nie mamy wątpliwości żadnych. Będzie jeszcze o tym okazja powiedzieć, myślę, że niedługo", ujawnił Rachoń.