- Trzeba sobie zdać sprawę z ideologicznego odchyłu większości parlamentarnej w PE, że aborcja jest rzeczą świętą dla nich, niezależnie co by się działo. Sam pomysł, żeby zastanawiać się nad aborcją, coś wnioskować, jest traktowany jako coś oburzającego – mówił dziś prof. Ryszard Legutko w program „W Punkt” Katarzyny Gójskiej-Hejke. Eurodeputowany PiS komentował nadchodzącą debatę Parlamentu Europejskiego o prawach kobiet w Polsce oraz polityczne aspiracje Tuska i Platformy Obywatelskiej.
"Dla PE aborcja to rzecz święta"
Jutro w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata o prawach kobiet w Polsce. Do sprawy odniósł się prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości. - Spodziewam się na posiedzeniu spektaklu orwellowskiego, seansu nienawiści. Sprawa jest niedorzeczna, wczoraj starałem się argumentować, że instytucje europejskie nie mają prawa ingerować w kwestie światopoglądowe. Była to twarda teza i jak się okazało, to nie tylko KE, ale i Parlament nie przestrzega reguł. Na moje argumenty prawne komunistka szwedzka odpowiedziała, że skoro zajmujemy się płacami kobiet, to możemy zająć się prawami kobiet do własnego ciała, co spotkało się z aplauzem. Drugi niedorzeczny aspekt sprawy, to fakt, że w Polsce w kwestii zaostrzenia prawa aborcyjnego mamy do czynienia z inicjatywami obywatelskimi – mówił gość „W Punkt”.
- Trzeba sobie zdać sprawę z ideologicznego odchyłu większości parlamentarnej w PE, że aborcja jest rzeczą świętą dla nich, niezależnie co by się działo. Sam pomysł, żeby zastanawiać się nad aborcją, coś wnioskować, jest traktowany jako coś oburzającego. Mamy do czynienia z lewicowym fanatyzmem, czymś, co można nazwać dyktaturą większości. Tę jutrzejszą debatę traktujemy jako ilustrację nastrojów w instytucjach europejskich, jak dalece w pogardzie ma reguły oraz normy rządzące Unią, normy demokratyczne w krajach członkowskich – dodaje były minister edukacji narodowej.
"Kapitału politycznego nie zbija się na hasłach skrajnie lewicowych"
Rozmówca Katarzyny Gójskiej-Hejke wyraził powątpiewanie, czy „czarny protest” okaże się skuteczny w zbijaniu kapitału politycznego dla którejkolwiek z partii. - Doświadczenie mówi, że na hasłach skrajnie lewicowych, proaborcyjnych, antyklerykalnych, libertyńskich żadna grupa polityczna nie zbiła kapitału. To się raczej nie zmieni. Protesty to nie płaszczyzna polityczna, która zapewni długofalowe działanie. To wszystko dobre jest to happeningów, to taka błyskotka, która dobrze sprzedaje się w klipach, na ulicach. Na szczęście jest tak, że ludzie w swoich wyborach politycznych myślą długofalowo – powiedział Legutko.
"Platforma się miota"
- Platforma obecnie się miota, z jednej strony chce być lepszym PiS-em, z drugiej – anty-PiS-em. Świadczą o tym chociaż hasła likwidacji IPN. Walka z korupcją to coś bliskiego sercu wyborcy i trudno przekonać będzie go, że problemem nie jest korupcja, a właśnie walka z nią. PO jest w panice i zachowuje się, jak sparaliżowana intelektualnie. Cokolwiek mówi i robi, to efekty są odwrotne do zamierzonych. Tracą poparcie i następuje pewne zgłupienie. Sam pomysł, żeby na Wałęsie zbudować przekaz nośny społecznie jest śmieszny – skomentował europoseł ostatnie działania PO.
Prof. Legutko odniósł się także do zapowiedzi PiS o braku poparcia dla starań Tuska o drugą kadencję na fotelu przewodniczącego Rady Europejskiej. - Rząd nie może dać w ciemno poparcia Tuskowi – ten, kto stara się o wysoki urząd musi raczej o poparcie zabiegać. Nie słyszałem, żeby Tusk zabiegał o wsparcie polskiego rządu. Tusk albo czuje się tak pewny, albo ma tak negatywne emocje związane z obecnym polskim rządem – powiedział.
- Mieliśmy taką zasadę realizowaną konsekwentnie – popieraliśmy Polaków w instytucjach europejskich, ale nie spotkało się to z wzajemnością. Przykładowo w sytuacji ubiegania się Janusza Wojciechowskiego o stanowisko członka Trybunału Obrachunkowego widać było mocną akcję PO, Róży Thun, Julii Pitery, aby tę kandydaturę utrącić. Donald Tusk chce budować kapitał polityczny na odcinaniu się od rządu polskiego – podkreślił eurodeputowany.